Gdyby Hope powiedziała jej o tym, gdyby powiedziała jej o Ciemności, o Złu, które zagląda w oczy, nie uwierzyłaby. Pomyślałaby, że matka zwariowała.

— Co się dzieje z Nianiami, gdy są już stare? — zapy- tał zaciekawiony Bobby. — Co wtedy robią? Dokąd idą? — Idą do nieba. — Jean z wielką czułością poklepała zielony, powgniatany korpus. — Idą do nieba, zwyczajnie, jak my wszyscy. — Czy Nianie się rodzą? Czy one zawsze istniały? — Bobby zaczął snuć domysły na temat fundamentalnych praw rządzących kosmosem. — A może kiedyś dawno te- mu na świecie nie było żadnych Niań? Ciekawe, jak wte- dy wszystko wyglądało. — Ależ Nianie były zawsze — wyjaśniła zniecierpli- wiona Jean. — Jeżeliby ich nie było, to skąd by się później wzięły? Bobby nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Zastana- wiał się przez chwilę, ale wkrótce zaczął odczuwać sen- ność... był jeszcze zbyt mały, żeby rozwiązywać podobne dylematy. Powieki mu ciążyły i zaczął ziewać. Brat i siostra leżeli na ciepłej trawie, na skraju jeziora, spoglądali na nie- bo i płynące po nim obłoki, słuchali, jak wiatr tańczy w ce- drowym zagajniku. Obok nich odpoczywała pogruchotana http://www.przedszkole9.edu.pl/media/ rozmawiałyście z Rosę, czy będziemy się kochać? Doskonale zdawała sobie sprawę, że jego siła perswazji przewyższa jej siłę woli, zwłaszcza jeśli pragnęła tego samego co on. - Jest ci bardzo wdzięczna. Czego się spodziewałeś? - Nie rób ze mnie łajdaka. Rose powiedziała mi co najmniej z tuzin razy, że nie chce za mnie wyjść. Tak się szczęśliwie złożyło, że pojednanie z Robertem leżało zarówno w jej, jak i w moim interesie. - Jaki więc będzie twój następny krok? Fiona, zdaje się, o niczym nie wie. - Istotnie. Zajmę się nią, gdy przyjdzie pora. - Czyli kiedy? Wzruszył ramionami. - Wkrótce. Przecież ci obiecałem, pamiętasz? - Niczego od ciebie nie oczekuję, Lucienie.

- Niech pan złoży propozycję, która nie będzie wymagała od niej opuszczenia Londynu - przerwał mu Lucien, wstając. - W tym rzecz, że nie chcę jej w Londynie. Sądziłem, że wyraziłem się jasno. Kilcairn podszedł do diuka, wyjął mu szklaneczkę z rąk i cisnął nią o ścianę. Na perski dywan spadł deszcz odłamków. - Pozwolisz, że coś ci wyjaśnię, pompatyczny durniu - warknął. - Niestety jesteś Sprawdź spódnicą. - Przestań! - powiedziała zdławionym głosem. - Najpierw ty przestań kręcić uroczym tyłeczkiem. Żałowała, że nie może zobaczyć jego twarzy. Wiedziałaby wtedy, czy się z nią tylko drażni. W tym momencie Lucien złapał ją mocno za biodra i pociągnął w dół. Odruchowo zamachała nogami, szukając podparcia. - Auu, do diaska! - zaklął Lucien i wymierzył jej klapsa. Nie zabolało, ale i tak czuła się dostatecznie upokorzona. - Nie rób tego więcej! - Kopnęłaś mnie w szczękę. - Och, przepraszam. Tym razem usłyszała cichy śmiech. - Spróbujmy jeszcze raz. Nie bój się, nie pozwolę ci upaść.