Zatrzymał się pośrodku pustego holu, bez uprzedzenia uniósł jej podbródek i nie zważając na to, że próbowała się uchylić, zmusił, żeby spojrzała mu w oczy.

- Och, och! W takim razie... - Becky urwała, a potem, udając coraz większe zaniepokojenie, zadała swojej rozmówczyni ostateczny cios. - Czy nie myśli pani, że torysi woleliby teraz ukryć świadectwo złych czynów księcia i rozgłosić je dopiero po jego ślubie? Byłby to wielki kłopot dla pani ojca... - Całkiem możliwe! - Parthenia wyraźnie zbladła. - Oczywiście, przecież papa, jako przywódca wigów, od dawna jest im solą w oku! Och, jeśli Michaił ma istotnie coś do ukrycia, nie pociągnie mnie ani papy za sobą! Nie życzę sobie skandalu! Parthenia chwyciła Becky za ramię tak mocno, że niemal ją przestraszyła. Może Draxinger się nie mylił, twierdząc, że cały jej chłód jest tylko na pokaz? - Abby, czy mogłabyś mi przynieść te papiery? - Och... nie wiem, czy się ośmielę... - Nie martw się, jeśli stracisz miejsce. Czy warto zresztą pracować u torysa? Kiedy wszystko się wyjaśni, dostaniesz pracę u mnie! Może nawet jako moja pokojówka, jeśli zechcesz - dodała wielkodusznie. - Ach, madame, jest pani hojniejsza, niż myślałam! - Becky odegrała scenę wielkiej wdzięczności, nadal utrzymując Parthenię w przekonaniu, że to jej własny pomysł. - Zrobię tak! - oświadczyła odważnie. - Lecz na razie proszę nie zdradzać przed jaśnie oświeconym księciem, że ma pani powody do podejrzeń, milady. - Dlaczego? - Jeśli jest niewinny, to pani go utraci. Żaden mężczyzna nie lubi, żeby ukochana w http://www.aranzacja-wnetrz.edu.pl - Nie! - Szarpnęła się, ale chwycił ją jeszcze mocniej. - Nie szukałam twojego towarzystwa. Może to był błąd. Może gdybym się od razu z tobą przespała, dałbyś mi spokój. Atak, potraktowałeś mnie jak kolejne wyzwanie. - Gdybym chciał pójść z tobą do łóżka, już byś tam dawno była! - Nie bywam tam, gdzie być nie chcę! - warknęła. - Jesteś wściekły, bo ucierpiała twoja miłość własna. To dlatego... Nie dokończyła, bo jednym mocnym pchnięciem przewrócił ją na łóżko. Zanim ruszyła choćby palcem, położył się na niej i przycisnął tak mocno, że nie mogła się ruszyć. Ostrzegano ją, że Edward może stracić panowanie nad sobą. Jednak to, co wyczytała w materiałach, nie oddawało nawet w połowie tego, co widziała w tej chwili. - Miłość własna... - syknął przez zęby. - Więc ty naprawdę uważasz, że jestem taki, jakim chcą mnie widzieć brukowce. Skoro tak, zrobię wszystko, żebyś nie czuła się rozczarowana. Gwałtownie skrzyżowała nogi, dzięki czemu niemal udało jej się go zrzucić. Był jednak tak silny, że bez trudu sobie z nią poradził. Jedną ręką chwycił ją za gardło, drugą przytrzymywał ramiona. - Co chcesz przez to osiągnąć? - wydusiła ochrypłym głosem. - Chyba tylko to, że poniżysz i mnie, i siebie! Nie obchodziło go to. Przestał odróżniać dobro od zła, prawdę od kłamstw. - Do niedawna byłaś mi bardzo bliska, bardzo droga. Chciałem ci okazać czułość, łagodność, uwielbienie. Tamtej kobiety już nie ma. A z tobą nie muszę się bawić w subtelności. - Edward! Nie rób tego! - powiedziała cicho, choć dobrze wiedziała, że jest już za późno. - Dlaczego? Przed nami noc namiętności i kłamstw. - Nie zgwałcisz mnie! - Oczywiście, że nie. Po co? I tak będę cię miał.

spokój. - Widocznie wykryto spisek. - Stało się coś gorszego! Nieludow wezwał na pomoc miejscowy garnizon. Po tym, jak się na nas rzucił, pobiegłem do hotelu, myśląc, że zastanę tam waszą wysokość po turnieju. Mają co najmniej dwudziestu dragonów, uzbrojonych po zęby. Tylko czekają, żeby pojmać waszą wysokość! - Niech to diabli! - Michaił rąbnął pięścią w drzwi, kalecząc sobie przy tym palce. - Sprawdź Cofnął się ze zdumienia na widok księcia osobiście otwierającego przed nim drzwi. - Proszę wejść. Co się stało? - powitał go Westland. - Wasza miłość, muszę panu zająć trochę czasu - zdyszany i spocony Lieven wszedł po tych słowach pospiesznie do środka, a za nim wślizgnął się drugi mężczyzna, nieznany Parthenii. - Mam bardzo złe wiadomości - zaczął. - Czego dotyczą? - Pańskiego protegowanego, księcia Kurkowa. Dopiero co przyjechałem z Londynu. Czy może mi pan powiedzieć, gdzie on się teraz podziewa? Eva wkroczyła pomiędzy Kozaków z kocim uśmieszkiem. Miała na sobie czarny strój do konnej jazdy. Spojrzeli na nią ze zdumieniem, odrywając się od pieczenia mięsa na rożnie i czyszczenia siodeł. - Czy któryś z was mówi po angielsku? - spytała, unosząc wdzięcznie tren sukni. -