przyczyną był stres, i bardzo go to martwiło.

był pewien, że może to być coś porywającego, wspaniałego. Jak ta pierwsza ekscytująca przejażdżka na jej harleyu, gdy mknęli po nieznanym mu mieście. Z Shey za kierownicą wszystko wydawało się możliwe. Pierwsze, co musi zrobić, to spróbować się z nią umówić. Na prawdziwą randkę. Tak to sobie obmyślił, ale do tej pory nie miał sposobności pogadać z nią sam na sam. Shey jakby celowo go unikała. Teraz, gdy Shelly pójdzie do domu, wreszcie nadarzy się okazja. Peter, który przez cały wieczór kręcił się po kawiarni, popatrzył na księcia. - Chciałbym odprowadzić Shelly. Mogę? - Oczywiście - odparł Tanner. - Sama trafię do domu - odezwała się Shelly. Po Peterze spłynęło to jak woda po kaczce. Nie zważając na protesty Shelly, wyszedi za nią na ulicę. Już w drzwiach pomachał do Tannera. - Nie czekajcie na mnie! - rzucił. Shey podeszła do drzwi, przekręciła tabliczkę z napisem „Zamknięte". https://www.swiat-kobiet.pl 131 wystarczy jej czasu na ich przeszukanie, zanim służący skończą obiad. — Jesteś taka zamyślona, kochanie — zauważyła lady Alaine, kiedy Tempera układała jej fryzurę. — Staram się, abyś wyglądała pięknie, belle-mère. — To będzie cudowny wieczór — powiedziała lady Rothley rozmarzonym głosem. — Czuję to przez skórę. Godzina snu sprawiła, że przygnębienie zniknęło i lady Rothley promieniała teraz z podniecenia. Tempera odczuła coś na kształt zazdrości, kiedy patrzyła na wstającą z taboretu macochę. Ubrana w nową białą suknię, wyglądała, jakby zstępowała z nieba na białym

harleyu, gdy mknęli po nieznanym mu mieście. Z Shey za kierownicą wszystko wydawało się możliwe. Pierwsze, co musi zrobić, to spróbować się z nią umówić. Na prawdziwą randkę. Tak to sobie obmyślił, ale do tej pory nie miał sposobności pogadać z nią sam na sam. Shey jakby celowo go unikała. Teraz, Sprawdź kuliła się w kącie wąskiego balkonu. Z jej ust wydobywał się obłoczek pary. - Nie żartuję, Flic, naprawdę tego chcę! - Nie, wcale nie chcesz - powiedział Matthew. - To ostatnia rzecz, której... - Nie waż się mówić mi, czego chcę, a czego nie! - szlochała Imogen. - On ma rację. - Flic przepchnęła się do przodu i tym razem Matthew jej nie powstrzymywał. - Przynajmniej raz, kurna, ma rację, ty głupia krowo! - Oczywiście, że ma - wtórowała jej Zuzanna. - Proszę, Imo, posłuchaj! - Ale ja już dłużej nie wytrzymam! - Łzy płynęły po jej twarzy. - Powinnaś pozwolić mi z tym skończyć, Flic. Powinnaś pozwolić mi