Był to jeden z tych rzadkich wieczorów, kiedy Erika wcześnie zasypiała, i

Scotta, który odłożył na bok gazetę. Miała nadzieję, że doktor wyjdzie z domu, nim ona zejdzie z dziećmi na śniadanie, ale nie miała tego dnia szczęścia. - Panna Tyler uważa, że jestem źle wychowany? Niania uniosła głowę. - Ależ skąd, nie... - Nie posłużyła się pani moją osobą dla przykładu? - Jego oczy błyszczały zawadiacko. - W jaki sposób nie należy się zachowywać przy stole? - Obchodzą mnie wyłącznie maniery dzieci. - Nasypała Mikeyowi płatków do miseczki i zalała je mlekiem. - Nie zamierzam pana krytykować. - Zająwszy swoje miejsce przy stole, posmarowała grzankę masłem. - I nigdy tego nie robiłam. R S - To prawda, tato - zapewniła go Amy. - Willow nigdy nie mówi o tobie złych rzeczy, tylko same dobre. - Tak? - Doktor Galbraith uśmiechnął się ciepło. - Jakie na przykład? Amy zmarszczyła piegowaty nosek, próbując sobie przypomnieć http://www.zdrowezeby.com.pl - Wiele szczegółów trzeba będzie omówić przy stole. - Naturalnie. Zadzwonię do ciebie - powiedziała Gloria, żegnając swojego gościa. - Zadzwoń. To korzystny układ dla nas obojga. Wyjdzie St. Charles na dobre. - Gdybym nie wierzyła, nie zgodziłabym się na to spotkanie. Zadzwonię - powtórzyła. Kiedy wróciła do gabinetu, zatrzymała się w progu i spojrzała na biurko swojego ojca. Czuła smutek, ale przepełniała ją też nadzieja. Ojciec nie chciałby, żeby hotel popadł w ruinę. Z pewnością spodobałby mu się Jonathan Michaels, jego pozycja w branży, fakt, że jest rodowitym nowoorleańczykiem. Matce nie spodoba się na pewno. Nie będzie dla niej „dość dobry” jak na wspólnika. Będzie broniła swojego statusu, będzie się bała, że „ludzie zaczną mówić”. I raczej nie zgodzi się na podobne przedsięwzięcie. Gloria nie bardzo wiedziała, co z tym fantem zrobić. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY CZWARTY Klub nazywał się Rack. Położony na obrzeżach Dzielnicy Francuskiej, z dala od legalnych lokali i niedostępny dla turystów, otwierał podwoje o północy, a kończył działalność o świcie. Obsługiwał klientelę o dość nietypowych gustach seksualnych - sadyści, masochiści, miłośnicy skórzanej bielizny, kolców, łańcuchów i pejczów. Tam właśnie weszła Hope St. Germaine.

- Bestię! Gloria cofnęła się. Słowa matki dotknęły ją do żywego. Naraz przypomniała sobie dzieciństwo i wpatrzone w nią oczy Hope, za każdym razem, kiedy się budziła. Jęknęła przerażona. Pragnęła od matki tylko jednego - miłości. Matka zaś widziała w niej potwora. - To nasza klątwa - mówiła dalej Hope. – Diabelska spuścizna Pierron, przechodząca z matki na córkę... my wszystkie nosimy to w sobie. Jesteśmy grzesznicami, jesteśmy napiętnowane. Walczyłam rozpaczliwie, z całych sił... - Uniosła do twarzy drżące dłonie. - Ale to było silniejsze. Gloria przypomniała sobie, co Santos opowiadał o perwersyjnych upodobaniach jej matki. Sprawdź nim juŜ na zawsze i zaniechać wszelkiej myśli o zemście. Ale to niemoŜliwe. To, co między nami zaistniało, nie moŜe długo trwać, choć pragnę tego ponad wszystko. Muszę jednak być uczciwa zarówno wobec siebie, jak i tego męŜczyzny. Brad jest człowiekiem odpowiedzialnym, postępuje zgodnie z zasadami honoru, a ja przysięgłam dokonać zemsty, co jest sprzeczne ze wszystkim, czego strzeŜe człowiek, którego kocham. Mój najdroŜszy dzienniku, mam straszny mętlik w głowie. Kobieta we mnie pragnie pocałunków Brada, dotyku jego rąk i wszystkiego tego, co sprawia, Ŝe czuję się tak, jak nigdy w Ŝyciu się nie czułam. Ta kobieta we mnie chce cieszyć się tym, co właśnie dziś mi ofiarował - miłością, jakiej dotąd nie zaznałam i jaka przez wieki będzie trwać. Nie wolno mi jednak zapomnieć, co winnam uczynić, by mój Ojciec spoczywał w spokoju.