244

ani do Mary Olsen. - Więc wybrała się na przejażdżkę... - O wpół do szóstej rano, pijana, ale bez alkoholu - dokończył Quincy. - Rainie, coś mi tu nie gra. 18 Rainie nie odpowiedziała od razu. Analizowała fakty, usiłując jakoś poskładać to wszystko do kupy. - Mogła wyjść od Mary i jechać do kogoś innego. - Możliwe. Parę miesięcy wcześniej Mary i Amanda poznały pewnego mężczyznę. Inni znajomi Amandy jeszcze go nie znali, ale podobno był bardzo miły, troskliwy. Moja córka... Amanda powiedziała Mary, że chyba jest zakochana. - Ty go nie poznałeś? - Nie. - A pogrzeb? - spytała. - Na pogrzeb chyba przyszedł? - Nie. Nikt nie znał jego nazwiska ani nie wiedział, jak się z nim skontaktować. Rainie nieco dłużej popatrzyła na Quincy'ego. - Jeśli jest taki wspaniały, to do tej pory sam by cię znalazł. Mandy na pewno opowiadała mu o tobie, a biorąc pod uwagę fakt, że wiele razy byłeś tematem artykułów prasowych... http://www.wojskogedeona.pl - Sam mogę to zrobić. - Pan niech pilnuje Mary Olsen, na wypadek, gdyby telefony nam nie wystarczyły. Mam też kolejne nazwisko. Larry Tanz. Prawdopodobnie jest właścicielem restauracji, w której pracowała Mary Olsen, jak również Amanda Quincy do dnia tragicznej śmierci. Jestem ciekawa, czy może złożył wizytę swojej byłej pracowniczce. - Trudno pocieszać na odległość przerażone kobiety. - Słusznie. - Rainie się zawahała. - Nosi pan broń, prawda? Cały czas Duży kaliber? De Beers popatrzył na nią. - Przeczuwam, że ma pani dla mnie niezbyt miłe wieści. - Dowody wskazują, że wbrew temu, co wcześniej ustalono, córka mo¬ jego klienta nie zginęła w wypadku samochodowym - powiedziała Rainie. -

pogotowia, Wydział Zdrowia w Nowym Orleanie; Amy Holmes Hehn, zastępca prokuratora okręgowego, sekcja przestępczości nieletnich, okręg Multnomah; Stacy Heyworth, zastępca prokuratora okręgowego w Multnomah; Michael Moore, prawnik; Virgie Lorenz, nauczycielka; Bruce Walker, geniusz komputerowy; Chad LeDoux, pisarz rozmiłowany w broni palnej; Debra Dixon, pisarka. LISA Sprawdź - Ale on nie zrezygnuje - nalegała Kimberly. - Wiesz, że będzie próbował, aż w końcu zginiemy albo my, albo on. Rainie, rekin krąży wokół nas. Musimy się postarać o większą łódkę. Pół godziny później Kimberly zasnęła na kanapie. Jasne włosy rozsypały się wokół jej głowy. Słońce powoli zachodziło. Białe ściany hotelu okrywał z wolna cień. Na zewnątrz na pewno było duszno, ale w środku panował przyjemny chłód. Rainie oparła się o parapet i z szóstego piętra patrzyła na okolicę. Różnica czasu zaczynała robić swoje. Kimberly pewnie będzie spać do rana. Z sypialni Quincy'ego nie dochodziły żadne odgłosy. W pokoju panowała cisza. Dopiero teraz Rainie uświadomiła sobie, że jednocześnie pragnęła ciszy i jej nienawidziła. Możliwe, że jednak miała ojca. Trudno było to sobie wyobrazić. Kiedyś matka powiedziała: Twoim ojcem może być któryś z ponad tuzina facetów,