- W Akademii Panny Grenville w Hampshire. Słyszał pan o tej szkole?

- Gdybym wcześniej znał te plotki, nie przegapiłbym kolacji u Howardów - ciągnął Robert. - Z następnego przyjęcia nikt nie zrezygnuje. Zakładam się o tysiąc funtów. - Czuję się rozczarowany. Sądziłem, że wabikiem będzie moja kuzynka, a nie jej guwernantka. - Dobrze wiedziałeś, że przyciągniecie tłumy. I bardzo bym chciał, żebyś od tej pory dopuszczał przyjaciela do swoich małych sekretów. - Nie mam żadnych. - Przyjaciół czy sekretów? Lucien się uśmiechnął. - Właśnie. 8 Alexandra zastanawiała się, czy lord Kilcairn słyszał plotki. Jeśli nawet tak, nie raczył jej o tym poinformować. Stała za nim pełna napięcia, gdy kamerdyner anonsował gości przybywających na kolację u Hargrove'ów. Z trudem nad sobą panowała, choć nawet Rosę skorzystała z jej nauk i umiała w takiej sytuacji nie okazywać zdenerwowania ani zakłopotania. - Wszystko dobrze, Lex? - spytała szeptem podopieczna. Musiał ją zdradzać wyraz twarzy, skoro nawet zaabsorbowana sobą siedemnastolatka dostrzegła jej niepokój. - Tak, Rose. Jesteś gotowa? http://www.thrustmaster.com.pl/media/ przygotować, bo drzwi twojej sypialni spotkała drobna przygoda. - Dziękuję, milordzie. Niezgrabnie wyciągnął rękę. - Pożegnani się teraz. Rano już będzie czekała karoca. Zawiezie cię, dokądkolwiek sobie zażyczysz. Prosiłbym, żebyś wyjechała, zanim Rose wstanie, bo nie chcę słuchać jej szlochów. Skinęła głową i uścisnęła mu dłoń. Przez chwilę miała nadzieję, że porwie ją na ręce i zaniesie do swojego apartamentu, ale chyba w końcu przyswoił sobie jej lekcje. Ukłonił się i odszedł. Odprowadziła go wzrokiem, żałując, że okazała się taką dobrą nauczycielką. Fiona ze skrywaną radością obserwowała oficjalny uścisk rąk oraz ponure miny siostrzeńca i panny Gallant. Wolałabym, żeby lady Welkins przyszła na bal, ale i bez niej wszystko potoczyło się dobrze. Uczucie do guwernantki okazało się bodźcem znacznie skuteczniej popychającym Luciena do poślubienia Rose niż wszelkie intrygi.

spiesznie sunęła chodnikiem. Jej system motoryczny brzę- czał i terkotał, pracując w szalonym tempie. Po szkole Niania również nie odstępowała rodzeństwa — nadzorowała zabawę, obserwowała ich poczynania, chroniła, a z zapadnięciem zmroku odciągała od zabawy i prowadziła w stronę domu. Sprawdź Pokręciła powoli głową. - Nic od ciebie nie chcę, Todd. - Bzdura. - Przeszedł kilka kroków, zawrócił, zacisnął bezsilnie dłonie. - Jestem ci potrzebny, nie wiem tylko do czego. Podniosła się, podeszła do niego i spojrzała mu prosto w twarz. - Dlaczego więc nie wyjedziesz stąd? No właśnie. Powinien odejść. Natychmiast, bez namysłu, bez oglądania się za siebie. Przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń niewidzącym wzrokiem. W głowie kłębiły mu się rozmaite myśli, targały nim sprzeczne uczucia. Do diabła, wcale nie miał ochoty odchodzić. Czuł się tutaj bezpieczny. Bezpieczny, otoczony opieką, ważny. Trochę jak... Tak, trochę jak u matki. A jakże. A za chwilę poczuje nóż w plecach. Odwrócił się ku niej i zapytał porywczo: