- To są...! - Asystent nie czuł się dobrze. Jego twarz przybrała zielonkawą

- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. A przyjaciele mogą zadawać pytania, prawda? Przyjaciele mogą rozmawiać. - Tak, jesteśmy przyjaciółmi, ale nie zadajesz tych pytań w sposób przyjacielski. - Dlatego się denerwujesz? - Tak. - Bo zadaję za dużo pytań? - Tak sądzę. - Dlaczego? Co próbujesz ukryć? Doug James nie odpowiedział od razu. Popatrzył na nią przeciągle zupełnie nieprzenikliwym wzrokiem. Ona nie odwróciła oczu, chociaż serce waliło jej jak młotem, a dłonie zacisnęły się w pięści. - Idę z powrotem do ucznia - powiedział spokojnie. - Nie wrócę. - Przykro mi... - Wyjeżdżam z tego stanu. Nie będziesz mógł mnie znaleźć. - Dobrze, Kimberly. - Nie jestem taka łatwa jak moja matka. - Tamten kursant naprawdę potrzebuje moich instrukcji. - Wiesz, że była uroczą kobietą? Chociaż nie była wychowana w zgodzie z założeniami kobiecej rewolucji. Może w małżeństwie powinna była http://www.terazbudujemy.edu.pl rozmiaru czcionki. W ostatniej chwili ojciec podejrzanego rzucił się do przodu i wpakował prosto na linię strzału. – A więc łatwo ci przychodzi pociąganie za spust? Chcesz, żeby w ten sposób opisano cię w aktach? – Hej, czy ty kiedyś musiałeś sięgnąć po broń? Czy ktoś cię kiedyś usiłował podziurawić? Co ty, do diabła, możesz wiedzieć o strzelaniu? Sanders spojrzał na nią ze złością. Czyżby ten chodzący ideał nigdy nie znalazł się w opałach? No i kto tu jest niedoświadczony? Ale triumf Rainie nie trwał długo. – Pozostają jeszcze problemy związane z aresztowaniem. – Abe znowu ruszył do ataku. – Niby jakie? – Przede wszystkim, przesłuchanie. Rozmawiałaś wcześniej z prokuratorem okręgowym? – Wezwałam Rodrigueza, żeby wziął udział w przesłuchaniu. Wszystko zgodnie z przepisami.

Płakała. Czuła, jak łzy spływają jej po policzkach i wstydziła się. Nienawidziła łez. Wiele lat temu jej matka powiedziała, że płacz niczego nie daje, i miała rację. Łzy niczego nie zmieniają. O Boże, niczego nie zmieniają. Żółte łąki. Leniwe strumienie. Zawołaj mnie... Milczał. I wtedy zdała sobie sprawę, gdzie się znajduje. Stała samotnic na parkingu. Sprawdź – Co może nam pan powiedzieć o Dannym O’Grady? – Quincy podjął kolejny wątek. – Dobrze się uczy? Dogaduje się z rówieśnikami? – Jak dotąd świetnie sobie radził. Kilka razy zdobywał świadectwo z wyróżnieniem. Prawie nigdy nie przysyłano go do mnie w sprawach dyscyplinarnych. Melissa... panna Avalon powiedziała mi kiedyś, że jeszcze nie miała tak uzdolnionego ucznia. Chłopak ma wrodzony talent do komputerów. – Jacyś wrogowie? – naciskał delikatnie detektyw. – Inne dzieci nie dokuczały mu? Był lubiany przez kolegów? Czy może stawał się często obiektem zaczepek? Rainie z uznaniem kiwała głową. Sama powinna wczoraj zadać te pytania. Słusznie lub nie, większość sprawców strzelanin czuje się prześladowana przez rówieśników. Rainie czytała nawet, że tego typu morderstwa nie różnią się specjalnie swym podłożem od samobójstw nastolatków. Zazwyczaj nielubiane dziecko bardzo cierpi i postanawia coś z tym zrobić. Tyle że w przypadku szkolnej rzezi, zamiast odebrać życie tylko sobie, chce ukarać