Nonszalancko obracała kluczyki na palcu, jakby prowadziła

koszuli, szerokie ramiona, stanowczo zaciśnięte usta. Właśnie mijały wspaniały obraz, na którym artysta uwiecznił Federica i jego ojca w czasie defilady wojskowej. Gdyby Federico trochę się rozluźnił i zaczął zachowywać się bardziej naturalnie, to nawet warto by było lepiej go poznać, nieoczekiwanie pomyślała Pia. Być może te wszystkie kobiety, które z taką emfazą wypowiadają się o nim na łamach kolorowych pisemek, mają trochę racji. Pia przycisnęła rękę do brzucha. Co też jej chodzi po głowie? Skąd takie myśli? Na pewno nie będzie tego sprawdzać. Ledwie przetrwała półgodzinną jazdę z lotniska i nie- R S mai wpadła w panikę, gdy podał jej rękę, pomagając wsiąść do limuzyny. W sumie nic dziwnego. Od dawna była sama. Żyła wyłącznie pracą, a taki tryb życia wyklucza wszelkie związki. I co z tego, że książę Federico chyba nikogo nie pozostawia obojętnym? Zwłaszcza kobiet. Ona nie miała u niego żadnych szans, to oczywiste. I nie zamierzała tego sprawdzać. Już nigdy na niego nie spojrzy. To zbyt ryzykowne, http://www.tarczeprostokatne.com.pl/media/ sobie, że popełnił błąd. Na widok pustego biurka Victorii omal się nie cofnął. Niestety ucieczka nic by nie dała. Wszystko w Grafton House przypominało mu żonę: kwiaty w wazonie, wzór na tapecie, smugi słońca na podłodze. Po dwóch latach wysiłków był bliski schwytania mordercy Thomasa. Powinien się cieszyć, a spacerował w kółko po pokoju i zastanawiał się, czy nie zranił Victorii zbyt mocno, by uzyskać jej przebaczenie. O miłości nie śmiał nawet marzyć. Rodzice traktowali Victorię jak dziecko, nie wierzyli w jej rozsądek, zamykali w domu. On zrobił to samo, odesłał żonę do Althorpe, choć wiedział,

- Poznałaś mojego ojca, króla Eduarda, prawda? Oczywiście, to było absolutnie wykluczone. Ojciec w życiu by się na to nie zgodził. - Federico zaśmiał się. - Ja też nie powinienem. - Ale tatusiu! Obiecałeś! - Paolo z niepokojem popatrzył na ojca. Sprawdź się tym łajdakiem, nie pytając o szczegóły. Jack mógł tylko czekać. Sidney wyszła z kuchni z dwiema szklankami martini. – Ja naleję następną kolejkę – uśmiechnął się do niej. – Proszę bardzo. – Usiadła w fotelu i umoczyła usta w martini. – Doskonałe, możesz mi wierzyć. Za miłość, przyjaźń, senat Stanów Zjednoczonych i za to, żeby udało nam się wydostać z tego miasta w jednym kawałku – zaśmiała się, unosząc swoją szklankę. – Amen – zawtórował jej Jack. Martini rzeczywiście było znakomite. – Wyobraź sobie, że już za kilka dni będziemy siedzieli na werandzie w Vermoncie, popijając martini i patrząc na las.