chwil, kiedy była tak blisko księcia, i czuła się, jakby

Jakim prawem mężczyzna, który przychodzi do nieznajomej kobiety i uprawia z nią seks, przypuszcza, że ona robi to za pieniądze? W głębi duszy wiedziała jednak doskonale, o co chodzi. Poglądy zmieniły się wprawdzie od czasów, kiedy cnota była bardzo w cenie, ale nie aż tak bardzo, jak ludzie lubili sądzić. Gest nieznajomego nie pozostawiał wątpliwości co do jego opinii o niej. Była przedmiotem, za który zapłacił, którym się posłużył i który nie był mu już potrzebny. Bella opuściła apartament z suchymi oczami, ale rozpaloną twarzą, i wzburzonym sercem. ROZDZIAŁ TRZECI Edward słuchał wyjaśnień szefa policji ze zmarszczonymi brwiami. Współpracujący z gangiem urzędnik nie został jeszcze zidentyfikowany, dlatego nie można było nakazać deportacji członków gangu. Wracając ze spotkania, Bella wstąpiła do niewielkiego supermarketu. Teraz rozkładała zakupy w pustych szafkach i lodówce, wciąż myśląc o tym, co powiedział jej bardzo sympatyczny młody urzędnik. Nie spodziewała się żadnych problemów z przeniesieniem prawa własności apartamentu na swoje nazwisko, tym bardziej że za poradą pracownika ambasady Zuranu w Londynie przywiozła ze sobą stosowne dokumenty. Na szczęście wiedziała, że ojciec zdeponował wszystkie papiery w skrytce londyńskiego banku. Teraz jednak okazało się, że formalności nie są tak proste, jak sądziła, co przesympatyczny urzędnik wyjaśnił jej niezwykle poważnym tonem. Natychmiast przypomniało jej się wszystko, co słyszała o przekręcie z podwójną sprzedażą apartamentów. Jego skutkiem było powstanie dwóch grup osób uważających się za właścicieli. Dochodzenie prawdy byłoby w tym przypadku niełatwe. - Co w takim razie powinnam teraz zrobić? - zapytała. - Najlepiej zostać w Zuranie, dopóki nie ustalimy, czy pani ojciec rzeczywiście kupił ten apartament. - Mieszkam w nim - Bella poczuła się w obowiązku powiedzieć mu o tym. -I absolutnie nie mogę sobie pozwolić na hotel. Jeżeli jest drugi potencjalny właściciel... - Zaznaczę w dokumentach sprawy, że aktualnie zajmuje pani apartament, jak również to, że została pani poinformowana o jego statusie prawnym - odpowiedział urzędnik. Bella sięgnęła po komórkę. Musi wyjaśnić sytuację Kate, ale najpierw wykona jeszcze inny telefon. Zanim wybrała numer swojego szefa, szybko zerknęła na zegarek. W Anglii powinna być dziewiąta rano. Pierce na pewno jest już w pracy. Był pracoholikiem i zazwyczaj siedział przy biurku już o ósmej. Istotnie, odebrał już po kilku dzwonkach. - Cześć, Jacob - Bella uśmiechnęła się, słysząc ciepło w jego głosie. Pracowali razem już ponad rok i Jacob nie ukrywał, że chętnie przeniósłby ich znajomość na bardziej prywatny grunt. Jednak Bella, chociaż lubiła go bardzo jako kolegę, nie miała ochoty na więcej, odmawiała więc jego propozycjom tak delikatnie, jak tylko umiała. Szybko wyjaśniła mu sytuację i westchnęła z ulgą, kiedy powiedział, że powinna zostać w Zuranie i załatwić sprawy do końca. - Nie spiesz się - dodał jeszcze. - Przez ostatnie miesiące pracowałaś więcej niż ktokolwiek z nas. Ale będę za tobą tęsknił - powiedział miękko. http://www.tanie-odwierty.com.pl/media/ - To nie będzie konieczne - odparł. – Panna Swan wróci ze mną do Mjenat. Tam będzie bezpieczna. - Doskonale, Wasza Wysokość. Trudno o lepszy wybór. Mój człowiek będzie obserwował drogę do Doliny. Jeżeli przesłuchiwani mówią prawdę, to mamy wszystkich w areszcie, a ich ukaranie będzie przestrogą dla ewentualnych następców. Nasz władca dał wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza tolerować w Zurame prania brudnych pieniędzy ani innych zakazanych działań, z pewnością więc nie potraktuje ich łagodnie. Kiedy zakończyli rozmowę i Edward włączył silnik, odkrył, że drżą mu dłonie, a serce bije niespokojne. Chciał jak najszybciej znaleźć się przy Belli. Nie powinien był jej opuszczać, zwłaszcza w obliczu niebezpieczeństwa. Już nie chciał odsyłać jej do Anglii. Było tylko jedno miejsce, gdzie chciał ją teraz zabrać. W końcu zdobył się na przyznanie tego przed sobą samym. Bella spakowała walizkę, gotowa odejść, jak tylko poinformuje Edwarda o zmianie swojej decyzji. Kiedyż on w końcu wróci? Potem go już więcej nie zobaczy. Doskonale. Tego właśnie chciała. W głębi serca wiedziała, że to kłamstwo. Jak to w piątek, centrum Zuranu przepełniały tłumy wiernych, którzy opuścili meczety. Edward posuwał się w żółwim tempie tą samą ulicą, na której Bella omal nie została uprowadzona. W końcu zaparkował w podziemnym garażu. Niepodobnie do innych członków wielopokoleniowej rodziny królewskiej, Edward unikał otaczania się liczną świtą. Wjechał windą na górę i wsunął klucz do zamka. Bella przechadzała się po tarasie, układając sobie w głowie to, co powie Edwardowi. Nie słyszała, jak wchodził, więc mógł przez chwilę obserwować ją bezkarnie. W końcu odwróciła się, wiedziona szóstym zmysłem, a Edward szybko do niej podszedł. - Chcę ci coś powiedzieć.

Zamknęła frontowe drzwi, powędrowała ścieżką, skręciła w lewo, potem jeszcze raz w lewo. I znikła. Flic odwróciła się od okna, z którego ją obserwowała. Znów miała spocone dłonie. Rzadko się pociła. Teraz albo nigdy. Sprawdź 256 - Może nie od razu. Za dzień, dwa? - Może. - Sylwia wyraźnie nie chciała się zdeklarować. - Wiem, że chcesz dobrze, Zuzanno, ale myślę, że sama muszę się z tym zmierzyć. - Bez względu na to, czego się dowiesz - upierała się terapeutka - Imogen może potrzebować fachowej pomocy. - Jeśli tak będzie, to ją otrzyma - odparła Sylwia, wstając. Zuzanna wstała także. - Sylwio... - Tak? - Czy nie poczułaś się zawiedziona, że Matthew nie uznał za stosowne poinformować cię o zarzutach Imo?