– No, nie. Tylko z Los Angeles. I nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

– Jest! – Szyper przekrzykiwał szum wiatru i warkot silnika. Pruli ciemną wodę, zostawiając za sobą białą smugę. – O cholera, tonie, Bentz wytężył wzrok i zobaczył „Merry Annę” w potężnym świetle reflektora. Serce stanęło mu w gardle, gdy zobaczył, o czym mówił szyper; łajba pochylała się na bok, nikła pod wodą. – Nie – szepnął z niedowierzaniem. Boże, nie! Wbrew głosom sprzeciwu, założył piankę – chciał wejść na pokład, choć kapitan nagle zwolnił. – Bliżej! – Nie, poczekamy na Straż Przybrzeżną powiedział. Ratownicy już dobijali do małej łodzi. – Poczekaj. Nie ma mowy. – Bliżej. – Bentz nie dawał wygraną. Myślał, że Montoya się sprzeciwi, ale ten spojrzał na Hayesa. – Bliżej. Ślizgacz zbliżył się do tonącej łajby. – Słuchaj, Bentz, zostaw to zawodowcom – mówił Hayes. Od tonącej „Meny Annę” dzieliło ich niecałe dziesięć metrów. – Będziesz im tylko przeszkadzał. – Jestem zawodowcem – przypomniał mu i przeszedł przez poręcz. – A tam jest moja żona. Kątem oka widział, że Hayes szykuje się do skoku, chce go powstrzymać, ale Montoya http://www.studium-medyczne.info.pl Wspierając się na przeklętej lasce, szedł do sklepiku Olivii. Jego zdaniem była to zwykła pułapka na turystów. Olivia lubiła poznawać nowych ludzi i dobrze jej się pracowało z twardą, szczupłą, elegancką ciemnoskórą sprzedawczynią, która tkwiła w Trzecim Oku od lat, i z Mandą, która niedawno dołączyła do personelu. I tak Liwie postanowiła zostać, póki nie ukończy studiów i nie otworzy własnego gabinetu. Bentza przeszywał dreszcz, ilekroć przekraczał próg sklepu. Większość przestrzeni sklepowej zajmowały półki pełne różnych gadżetów związanych z New Age – kryształy, przedmioty religijne, książki o wudu, różańce, miniaturowe łebki aligatorów łypiące błyszczącymi ślepkami. I jeszcze lalki – najróżniejsze lalki. Przywodziły mu na myśl martwe dzieci, ilekroć patrzył na malowane buzie, sztuczne uśmiechy, oczy osłonięte plastikowymi rzęsami. Lalki stanowiły najnowszy dodatek do oferty sklepu i, jeśli wierzyć O1ivii, okazały się wielkim sukcesem; te najrzadsze, najdroższe, znacznie podwyższały obroty.

pewnie musiał jeszcze odpowiedzieć na kilka pytań, ale to już będzie na posterunku, w Parker Center, więc tam się spotkamy. To niedaleko od kostnicy. Będę najszybciej, jak się da. Ktoś do niej dzwonił, nie znała tego numeru. Nie zwracając uwagi na to połączenie, odprowadziła wzrokiem rodzinę – rodzice pilnowali, by walizki i dzieci ustrojone w uszy Myszki Miki trafiły do właściwej bramki. – Odbierze cię policjantka, Sherry Petrocelli – ciągnął Bentz. – Znajoma Hayesa. Sprawdź – Wiem o tym, ale mam akurat trochę czasu, więc pomyślałem, że się tym zajmę. – Dlaczego? Nie odpowiedział, tylko zapytał: – Czy przypominasz sobie coś z ostatniego tygodnia jej życia? Coś nietypowego? – Oczywiście poza tym, że zginęła? – żachnęła się i znów spojrzała na zdjęcia. W rzeczywistości brakowało jej Jennifer. Nie bardzo jej się uśmiechała rozmowa z jej byłym mężem, draniem, który zawsze trzymał żonę na dystans i przedkładał pracę nad rodzinę. Poczuła więź z Jennifer, nawet teraz, gdy od tak dawna nie było jej wśród żywych. Rozmowa o niej z Rickiem zakrawała na zdradę. Uciekła wzrokiem od onieśmielających oczu Bentza w stronę ogrodu, gdzie kwitnące pnącza bugenwilli oplatały pień drzewa. Ale po co teraz trzymać język za zębami? Przyjaźń dawno się skończyła. Jennifer już nie ma.