- Jasne.

na dobranoc. — Skąd mogłyśmy wiedzieć, ty i ja, że jadąc na południe Francji wyruszamy w podróż do raju? Tempera pomyślała, że kiedy poślubi księcia, rzeczywiście znajdzie się w raju. Teraz, kiedy na niego czekała, serce biło jej szybciej. Każda sekunda przybliżała ją do chwili, gdy znów będą razem. Złoty blask nad Rzymem i błękitne niebo pociemniały. 168 Wysoko nad drzewami cyprysowymi zamigotała pierwsza wieczorna gwiazda, jakby próbując przedostać się przez półprzezroczystą zasłonę. Ta chwila dnia wydawała się Temperze szczególnie wspaniała. Ulice o zmierzchu nabierały dziwnej świetlistości i stawały się różowe, jakby wchłonęły cały słoneczny blask, by przechować go do następnego ranka. Przygasające światło jarzyło się jeszcze, odbijając się na murach szafranową żółcią, różaną czerwienią i brzoskwinią. Chodniki połyskiwały niby pamiętająca jeszcze prehistoryczny ogień lawa. Po drugiej stronie Tybru lśniła szkarłatem kopuła katedry Świętego Piotra. Najpierw http://www.restauracjabracka.pl/media/ obok pierwszego męża. Pożyczone i zwrócone. Później, w domu, kiedy goście krążyli po salonie, popijając sherry, whisky i herbatę, usłyszał, jak Flic mówi do Imogen: - Może powinnyśmy wywalić tę płytę z grobu i zamówić nową z nazwiskami ich obojga? - Może - zgodziła się Imogen. Jasne. A najlepiej bez nazwiska drugiego męża, tak jakby ich małżeństwo w ogóle nie miało miejsca. - To zależy też od niego, jak sądzę - zauważyła Flic. Matthew patrzył na nią z drugiego końca pokoju, stojąc pomiędzy ludźmi, których nawet nie rozpoznawał. Widząc, ile wrogości maluje się na jej twarzy, uświadomił sobie, że przez

zaprzeczyła, że są zaręczeni, a teraz opowiada, że jeździ do pracy autobusem? - Nie masz narzeczonej - powiedziała Parker. - Ale jeśli mówiłeś o mnie, to owszem, jeżdżę publicznym transportem. Ojciec zablokował mi konto i zostałam bez grosza. Dlatego musiałam sprzedać samochód. Sprawdź W co ja się, u diabła, wpakowałam? – pomyślała Bella w panice. Nagle zobaczyła swoją nocną przygodę w zupełnie innym, nieprzyjemnym świetle. Została wzięta za prostytutkę, a teraz zostanie wyeksmitowana z własnego apartamentu. Gorzej być nie mogło. Na myśl o swojej niedawnej naiwności postukała się w czoło. Drzwi kuchni się otworzyły. Bella wzięła głęboki oddech. - Źle to wszystko zrozumiałeś. Nie jestem prostytutką. Musiał przyznać, że rzeczywiście na nią nie wyglądała. Nie miała makijażu, ubranie pasowało bardziej do urzędniczki i żaden mężczyzna nie odniósłby wrażenia, że próbuje być kusząca. Ale w nocy... Potrząsnął głową, bo falą napłynęły do niego wspomnienia. - No cóż, nie jesteś dobrą reklamą swojego zawodu - rzucił drwiąco. - Dlaczego mnie nie wysłuchasz? Jestem... - Osobą do towarzystwa? - zareagował szyderstwem, wzruszając ramionami. - Nieważne, jak to nazwiesz. Nie ulega wątpliwości, że sprzedajesz ciało mężczyznom. Czy twoja rodzina wie, czym się zajmujesz? Co na to twój ojciec? – dociekał napastliwie, sam nie wiedząc, dlaczego właściwie zadaje jej takie pytania. - Mój ojciec nie żyje. A więc, podobnie jak on, nie miała ojca. Ale to jeszcze nie powód do przypływu braterskich uczuć, pomyślał ze złością. - Mój też nie - odparł chłodno. - To żadna wymówka. Na pewno mogłabyś się utrzymać w inny sposób. Nie masz w sobie ani odrobiny dumy? - Szacunku dla siebie?