skarbonce. - O co chodzi z tymi kamieniami? - zapytał Diaz. Pochylona na bok głowa świadczyła o głębokim namyśle. - Zbierałam je dla Justina - powiedziała cicho, spokojnie. - Myślałam, że pewnie lubiłby takie różne fajne kamyczki. Przecież chłopcy zawsze je zbierają, rzucają, noszą w kieszeniach. Teraz chyba jest już na to za duży. Ale i tak czasem, gdy zobaczę jakiś niezwykły kamień, to go zabieram. Ot, przyzwyczajenie. an43 232 - Ja lubiłem owady. I robaki. - Obrzydliwe! - skrzywiła się Milla i wzdrygnęła, wyobrażając sobie kieszeń pełną robaków. Potem westchnęła ciężko. - Wiem, muszę wreszcie pozbyć się tych kamieni. Tylko jakoś nie mogę się do tego zabrać. Kiedyś to zrobię. - Mogą się przydać. Możesz rzucać nimi we wchodzącego do domu włamywacza. - To ty włamałeś się ostatnio do tego domu. - A ty pewnie i tak rzucałabyś po babsku. Wbrew sobie Milla http://www.rehabilitacjadzieci.net.pl będę musiał ją ścigać. Rip miał już okazję zobaczyć, co dzieje się z ludźmi ściganymi przez Diaza. Wzdrygnął się na samą myśl. Diaz nie spojrzał już na niego. Pomógł Milli usadowić się na fotelu pasażera jej samochodu, po czym sam zasiadł za kółkiem i odjechał. Kosper wsiadł ciężko do auta. Siedział przez chwilę w milczeniu, rozważając możliwe scenariusze; żaden z nich nie był przyjemny. Pomyślał o Susannie. Potem oparł głowę na kierownicy, a z jego gardła wyrwał się głośny, rozpaczliwy szloch. * ** W głowie Milli szalał sztorm sprzecznych emocji. Była tam ulga i żal, uczucie triumfu i głębokiego smutku, wstyd i gorzka satysfakcja.
Pocałował ją znowu, zamykając oczy i przyciągając Millę do siebie. - Nigdzie się nie wybieram. Może zapytam cię w następnym roku. Podniósł się, unosząc Millę w ramionach i kierując się ku drzwiom do domu. Sprawdź Nie chciała, żeby to się skończyło. Wiedziała, że nie mogą tak trwać wiecznie, ale... Kiedy czuła go w sobie, reszta świata przestawała istnieć. Oprócz przyjemności Diaz dawał jej komfort powstrzymania wściekłego biegu życia na parę długich chwil. Obserwował ją przez wiele tygodni, czekając. Przyszedł dopiero dziś w nocy Milla wiedziała, że kiedyś to zrobi. Dziwiło ją, że czekał tak długo. W jego ramionach czuła się zrelaksowana i bezpieczna, przynajmniej nie bała się zagrożeń świata. Najwyraźniej nic nie było w stanie uchronić Milli przed Diazem, ale tej nocy sama nie an43 436