kiedy się je ogranicza. Dlatego właśnie się zbuntowała.

ciążę, tylko powieli stary schemat. Została uwiedziona na jakimś przyjęciu i nawet nie wie, kto jest ojcem dziecka. Nie ma rodziców ani krewnych, którzy mogliby jej pomóc. I tyle. – Cześć, jesteś pewnie Julianna Starr. Julianna uniosła głowę. Kobieta, która zmierzała w jej stronę, była osobą pewną siebie, ale miała miłą twarz i ujmujący uśmiech. Nie należała do najchudszych, lecz przez to wzbudzała jeszcze większe zaufanie, bo od razu widać było, że trafiło się na kogoś naprawdę solidnego i czerpiącego z życia pełnymi garściami. – Jestem Ellen Ewing, szefowa Citywide. – Cześć. – Julianna wstała i uścisnęła wyciągniętą rękę. – Chodźmy do mojego biura, żeby pogadać. – Wskazała korytarz. Zatrzymała się jeszcze przy stanowisku recepcjonistki i powiedziała: – Madeline, nie ma mnie teraz dla nikogo, jasne? Po drodze wymieniły parę uwag na temat pogody, a następnie Ellen wprowadziła ją do urządzonego w kolorach brzoskwiniowym i niebieskim wnętrza. Przy biurku stało wygodne krzesło z oparciem. – Usiądź, proszę – powiedziała. – Napijesz się soku, coli czy może http://www.recidivist.pl/media/ dwie pary otwartych drzwi. Jedne prowadziły do frontowej części domu, a drugie na schody dla służących. Kusiło ją, żeby włączyć górne światło. Ale obiecała, a Laura Cambridge nie łamie obietnic. Nawet tych złożonych księciu-smokowi. -Próbowałaś uciec od swoich korzeni? -Nie, skąd. Po prostu nie chciałam zostać żoną farmera, mieć piątki dzieci, co miesiąc martwić się o związanie końca z końcem, a każdej nocy modlić się o deszcz, żeby słońce nie spaliło zbiorów. Zaskoczyło go brzmienie jej głosu. -Przykro mi... -Daj spokój. - Westchnęła. - Bywało ciężko, ale tak naprawdę nie zdawaliśmy sobie sprawy z własnego ubóstwa.

– Jesteś pijany – powtórzyła. – Wrócimy do tej rozmowy rano. – Nie, pogadamy teraz. – Przeciągnął dłonią po włosach. –Widziała cię tam. Przyłapała cię na kłamstwie. Nie masz pojęcia, jakie to upokarzające, gdy... – O kim ty mówisz? Kto mnie tam widział? Kto przyłapał na kłamstwie? – Doskonale wiesz, o kim mówię. – Patrzył na nią z pijackim uporem. Sprawdź Co postanowiwszy wepchnął do ust górę kartofli. - Dobre jedzenie, Malindo. - Pogryzł kartofle dokładnie i połknął, a potem dodał: - Ale jutro nasza kolej. Chłopcy i ja przygotujemy kolację, a ty będziesz sobie odpoczywała wygodnie w fotelu. - Nie trzeba. Ja naprawdę mogę... - Na pewno - zapewnił ją. - Ale jutrzejsza kolacja jest nasza. Malinda siedziała w gabinecie Jacka. Obok leżały listy od czytelników. W maszynę wkręcony był papier. JEDNA DLA PIĘCIU 115 Ale Malinda nie mogła pracować. Papier nie skalany był ani jedną literą. Nasłuchiwała odgłosów z kuchni.