Wiesz, jak to jest: jak nie ma broni i świadków, to nie ma przestępcy.

twoich książek. – Posłuchaj, Tom, nie mam czasu na słowne igraszki. Zajmiesz się nim, jeśli znajdę dowód? – A jak niby chcesz go zdobyć? – Mam notatnik Powersa. Jest tam wszystko: daty, nazwiska, pewnie też adresy. – Pewnie? Więc jest zaszyfrowany – Morris bardziej stwierdził, niż spytał. – Jasne, inaczej odwiedziłbym cię w miejscu pracy. – I chcesz złamać szyfr? Z tą swoją przyjaciółką? – Właśnie. Oczy Toma zwęziły się w dwie szparki. – Lepiej daj mi ten notes, Luke. Mam ludzi, którzy specjalizują się w takich sprawach . – Nic z tego. Dostaniesz go, kiedy Powers na dobre zniknie. – Ale skąd mam wiedzieć, że ten notatnik ma jakąkolwiek wartość? – zapytał łagodnie Morris. – Gdybym go dostał, mógłbym to sprawdzić. Moi ludzie... – Twoi ludzie będą musieli zaczekać. – Luke zatrzymał się i obrócił http://www.qmed.com.pl odegrać rolę czułego tatusia? Przynajmniej miałaś trochę czasu dla siebie, co? – Ty sukinsynu! – Ścisnęła w dłoni wymięte prześcieradło. – Wcale nie chciałam, żebyś ją uwiódł! Zaufałam ci, a ty... – Jesteś kurwą, Sylwio – przerwał jej. – Masz w głowie tylko przyjęcia i facetów, którzy mogą ci kupić jakąś błyskotkę. Julianna nic dla ciebie nie znaczyła. Była jeszcze jedną błyskotką, a potem sposobem na to, żeby kupić ludzki szacunek. Sylwia rzuciła się na niego z pazurami, ale bez trudu sobie z nią poradził. Tyłem dłoni uderzył ją prosto w nos, tak że głowa kobiety odbiła się od drewnianego wezgłowia. Spojrzała na niego półprzytomnie, a on przystawił broń do jej szyi, jakby chciał wyczuć lufą oszalały puls. – Sylwio, nie tylko pieprzenie łączy mnie z Julianną. To coś więcej,

– Zjadłam w klubie! – odkrzyknęła. Lily zauważyła, że Theo spochmurniał. Nagle przypomniała sobie o czymś i wyjęła wielką papierową torbę. – Chłopcy, wolno wam jeść czekoladki i słodycze? – zapytała. – Tak, ale ja nie lubię czekolady, tylko galaretki – oznajmił Tom, zaglądając do torby. Sprawdź -Daj mi spokój! -Och, odpuść sobie, Blackthorne! Znam cię, domyślam się, jaki jesteś, choć nie wiem, jak wyglądasz. - Zrobiła krok w jego kierunku. - Pozwól mi cię zobaczyć. -Nie. -Dałeś mi w prezencie coś bardzo cennego. Nigdy od nikogo tego nie otrzymałam - powiedziała, wskazując na farby i pędzle rozłożone na podłodze i stoliku. - Dostrzegłeś mnie. Nie śliczną buzię nagradzaną w konkursach, ale mnie. A teraz nie pozwalasz mi się odwdzięczyć? Wiedział dobrze, co Laura ma na myśli. To była obietnica, że nie będzie czuła wstrętu, nie będzie chciała się cofnąć. Lecz nie mógł ryzykować. Nie w chwili, gdy zaczynał znowu czuć