346

- Nie czułas, ¿e zaczyna cie mdlic? - Troche. Myslałam, ¿e mi przejdzie. Spojrzał na nia jak na idiotke. - Wiec obudziłas sie i... - Nie. - Marla patrzyła na tylne swiatła jadacego przed nimi samochodu. Postanowiła, ¿e powie Nickowi prawde. -Nie obudziły mnie nudnosci. Było jeszcze cos. - Zerkneła na niego z ukosa i zobaczyła, ¿e zacisnał palce na kierownicy. - Zbudziłam sie, poniewa¿ cos usłyszałam. - Co? Raz kozie smierc, pomyslała z desperacja. - Wiem, ¿e to zabrzmi zupełnie idiotycznie, nieprawdopodobnie. Zbudziłam sie, bo poczułam, a raczej 231 wydawało mi sie, ¿e ktos jest w pokoju. Me¿czyzna. Nachylił sie nad moim łó¿kiem i powiedział: „Zdychaj, dziwko”. - Co? Na litosc boska, Marla, mówisz powa¿nie? - Odwrócił sie i spojrzał na nia przera¿ony. Za szybko wszedł w zakret. Opony zapiszczały na mokrym asfalcie. - Ktos był w twoim pokoju? http://www.pucharkamikadze.pl ¿e miałaby spedzic w szpitalu chocby jeszcze kilka godzin. Nie mo¿e znowu isc do szpitala, nie pójdzie, nie pozwoli zamknac sie znowu w miejscu, gdzie zostanie ubezwłasnowolniona i gdzie na pewno nie znajdzie odpowiedzi na dreczace ja 223 pytania. - Nie... zaraz... ju¿ czuje sie całkiem dobrze. -Kaszlac, podniosła sie i uklekła na podłodze. ¯oładek uspokoił sie, nie czuła ju¿ mdłosci, za to jej dziasła i wargi, poranione drutami i przecinakiem przeszywał nieznosny ból, a zastałe miesnie szczek odmawiały współpracy. - Nie sadze. Pamietaj, ¿e zaledwie kilka dni temu wyszłas ze szpitala - upierał sie Nick, wstajac i patrzac na nia z troska. - I nie wróce tam. - Marla wiedziała, ¿e powinna dac sie

szpitalu - Alex podniósł rece, zaznaczajac w powietrzu cudzysłów - zakłada „maske lekarza”. - To dziwne. 71 - Byc mo¿e, ale tak jest. Nie, ta droga prowadzi donikad. Marla czuła sie zmeczona. Sprawdź sekretu, nie chcąc, żeby ktokolwiek inny dowiedział się o jej wstydzie. Ojciec, który tak dbał o swoją reputację, stał przy jej łóżku z poszarzałą twarzą i próbował ją pocieszyć, lecz nie był w stanie zrobić niczego: pogładził ją tylko po głowie i obiecał, że nikomu nie zdradzi jej tajemnicy. Ale najwyraźniej tak się nie stało. Nawet Nevada przez wszystkie te lata wiedział, że padła ofiarą przemocy i gwałtu, gdy tymczasem ona cały czas miała nadzieję, że ukryje to przed ukochanym. Tym razem patrzyła mu w oczy, chociaż wolałaby uniknąć jego spojrzenia. - Nie byłem pewien, czy to prawda, więc sam spytałem McCalluma - wyjaśnił Nevada, wciąż ją przytulając. - Nie chciał się przyznać, ale sprawiał wrażenie tak zadowolonego i pełnego satysfakcji, że każdy by się zorientował, co zaszło. - I wtedy się pobiliście. - Tak. - To było kilka tygodni przed tym, jak zabito Ramóna Estevana? - Mniej więcej. - Nie odrywał od niej wzroku i musiała mu zadać dręczące ją pytanie.