Zachodnim Wybrzeżu. Dokument jest autentyczny, pochodzi sprzed dziesięciu lat – wykazała

– Nie żartuję! Jestem w ciąży! To niewinna istota. Nie chcesz chyba jej śmierci? – Olivia z najwyższym trudem zachowywała spokój, nie dawała po sobie poznać, jak bardzo się boi. – Nie jesteś jak seryjni mordercy, prawda? Jesteś inna! – Usiłowała dotrzeć jakoś do morderczyni. – Dziecko? – Szeptała, jakby do siebie, z niedowierzaniem. – Bentza? Nie... Ale... – To prawda! – Może to coś da, może warto było odwołać się do jej pokręconego systemu wartości. – Przecież nie chcesz zabić niewinnego dziecka. Morderczyni zmrużyła oczy i spojrzała na O1ivię. – Co za tandetne, żałosne kłamstwo. Nie jesteś w ciąży! Olivia podeszła bliżej. – Jestem! Będę miała dziecko! Porywaczka machnęła ręką, jakby chciała opędzić się od tej myśli, która wyraźnie wytrąciła ją z równowagi. W jej głosie znów zabrzmiał gniew. – To i tak bez znaczenia. Nawet jeśli jakimś cudem jesteś w ciąży, to jeszcze lepiej. Bentz będzie patrzył na waszą śmierć, twoją i dziecka, wszystko w kolorze. Słyszałeś, RJ? Śmierć jej i domniemanego dziecka będzie na taśmie i będziesz mógł w kółko oglądać jej rozpacz i cierpienie. Idealnie. Warto było tyle czekać. – Nie! Posłuchaj, nie wiem, kim jesteś ani dlaczego to robisz, ale proszę, przestań. – O1ivia, mimo wzburzenia, ciągle mówiła spokojnie. Przekonała się już, że błagania tylko podsycają ego porywaczki; musi spróbować inaczej. Rozproszyć jej uwagę. – Opowiedz, jaki masz problem z Bentzem. Może z nim porozmawiam i... http://www.psychoterapeuci.net.pl/media/ O1ivii stanęły przed oczami sceny z udziałem więźniów wojennych; oprawcy wymuszają na nich zeznania i wyznania wiary, wszystko z lufą przy skroni, z maczetą na gardle. Zaczęła dygotać. Usiłowała się uspokoić: myśl logicznie. Na razie nic się nie stało. – To dla potomności. – Zadowolona, że kamera i statyw zajmują właściwą pozycję, wariatka odpowiednio ustawiła obiektyw. – No dobra, możemy zaczynać. – Wcisnęła guzik i włączyła kamerę, stanęła przed klatką, poza zasięgiem rąk O1ivii, ale w polu widzenia obiektywu. – Cześć, RJ – powiedziała, jej głos był bez tej chrypki, jaką słyszało się w rozmowach telefonicznych. – Mam nadzieję, że znajdziesz ten film, podobnie jak łódź i żonę. Co? O Boże, nie! – Powinno ci się udać – ciągnęła. – Kamera jest nie tylko wodoszczelna – jest przeznaczona do filmów podwodnych. Jak widzisz, mam Olivię... Przez cały dzień była moim gościem tutaj, na „Merry-Anne”, myślałam, że bardziej się zaprzyjaźnimy, ale... Wiesz co, nie

Światło zmieniło się na zielone. Skręcił w lewo, przemknął pod wiaduktem, zawrócił na południe. Światła ruchu mu sprzyjały. Nacisnął gaz do dechy. Wiedział doskonale, że nie upuścił żadnej koperty, wychodząc przez recepcję. Zatem ktoś ją tam dla niego zostawił. Tym razem bez pośrednictwa poczty. Skurczybyk. Psychopata, który pociąga za wszystkie sznurki w tej rozgrywce, poczyna sobie coraz Sprawdź ci się wydaje, że ją widziałeś? Bo dostałeś kilka zdjęć i akt zgonu ze znakiem zapytania? Nadane z miasteczka, w którym mieszkaliście? Czy nie posuwasz się odrobinę za daleko? A wiesz, czy w ogóle zezwolą na ekshumację? – Nie wiem, ale chyba tak. – A więc chcesz jechać do Kalifornii – domyśliła się i pokręciła głową. – Tak. Póki nie wróciłem do czynnej służby. – A więc zaraz. Skinął głową. – Montoya będzie mnie ubezpieczał i zajmie się tobą. – Myślisz, że potrzebuję opieki? – Nie, ale... – Ale na wypadek gdybym poczuła się samotna, będzie na zawołanie, tak? – zakpiła. – Na wypadek gdybym doszła do wniosku, że uganiasz się za cieniami albo duchami, albo... sama nie wiem, zmagasz się ze starymi uczuciami, z którymi nie uporałeś się do tej pory, zawsze