- Dlaczego jesteś inna? - Ty mi powiedz. - Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała w górę, w jego pogrążone w cieniu oczy. Białe zęby błysnęły w lekceważącym uśmiechu. - Dobrze. Po pierwsze jesteś cholernie bogata. - Nie, chodzi mi o to... - No a poza tym jesteś córką sędziego Cole’a.. - Ale... - W dodatku jesteś rozpieszczona, harda, pewna siebie i cięta jak bat. Nie wiedziała, czy ma potraktować jego słowa jak komplement, czy jak zniewagę. - Zaraz, zaraz... - Jesteś prymuską w szkole, bezczelnie flirtujesz z chłopakami, z którymi nawet nie masz zamiaru się umówić, jeździsz tym swoim cholernym żółtym kabrioletem za szybko i za dużo wkuwasz. Czasami zachowujesz się jak zepsuty bachor, ale bywa też i tak, że wydajesz się ponad wiek mądra i dojrzała. - Mocne palce wplotły się w jej włosy, odchyliły jej głowę i zmusiły, by patrzyła na skąpaną w mroku twarz. - Mówiłaś mi, że chcesz porozmawiać o czymś ważnym, że muszę się z tobą spotkać, i to było cholerne kłamstwo, oboje o tym wiemy. - Najważniejsze, żebyśmy byli razem. Nie sądzisz? - Ja tylko próbuję mądrze się zachować. - A nie jesteś mądry? - Nie. Prawda jest taka, że nie wiem, co z tobą począć, Shelby Cole - przyznał i po raz pierwszy, odkąd Shelby go znała, wyczuła nutę desperacji w jego głosie. http://www.przedszkole-pobiedziska.pl sprzeda¿y czarnej, naszywanej cekinami i długiej do ziemi 441 sukni, kiwneła głowa. Powiedziała, ¿e suknia została stworzona dla niej i wstukała cene do kasy. Marla dowiedziała sie w jakis sposób o tym małym oszustwie, ale nigdy nie wydała siostry. Wspomniała o tym dopiero wtedy, kiedy obie były ju¿ dorosłe, a ona przyszła do Kylie ze swoim planem. Teraz, siedzac na zniszczonej kanapie i patrzac na Nicka stojacego nad nia trzymajacego jej syna w ramionach, Kylie miała wra¿enie, ¿e ziemia usuwa jej sie spod stóp. Tak, była gwałtowna, uparta, o wszystko, co osiagneła, walczyła bez skrupułów. Ale teraz bedzie musiała za to zapłacic. Oparła sie
zamknac drzwi, kiedy niecierpliwy kierowca ruszył, przeje¿d¿ajac przez przejscie dla pieszych na ¿ółtym swietle. Spod szerokich opon bryzneła woda. — Sprawdz te¿ wszystkich członków mojej rodziny - powiedział Nick. - Aleksa i Marle, i moich kuzynów, Cherise i Montgomery'ego, mówi te¿ o sobie Monty. Sprawdź wypuscił ich przez sterowane elektronicznie szklane drzwi, które zamkneły sie za nimi z cichym trzasnieciem. Nick od razu poczuł sie lepiej. Bo¿e, to miejsce jest wiezieniem, chocby nie wiem jak luksusowo zostało wyposa¿one. Na zewnatrz słony wiatr gnał po niebie kilka białych, strzepiastych chmur. Mewy krzyczały, muskajac w locie lsniace wody zatoki, w powietrzu czuło sie ju¿ nadciagajaca zime. Było zimno. Rzesko. Mroznie. - Conrad zawsze był głupim, starym draniem - powiedział Nick, kiedy szli na parking. - Jest chory. - Nie zachowywał sie lepiej, kiedy był zdrowy, wierz mi. Marla spojrzała na niego, dopiero kiedy dotarli do