zmuszony brać bardziej aktywny udział w ich życiu.

umyła się, a potem przyczesała włosy przed lustrem. Odniosła wrażenie, że wygląda na nieco zmęczoną. Wzruszyła ramionami. Jakie to ma znaczenie? Nie będzie się przejmowała gośćmi. Nie poznała jeszcze Alice, ale sądząc z jej chichotów i ostrego głosu, ta kobieta jest nie lepsza od swego partnera. Pomimo uprzedzeń wobec przybyszów postanowiła zadbać o swój wygląd, choć nie zamierzała spędzić wiele czasu w ich towarzystwie. Włożyła kwiecistą bawełnianą spódnicę i pasującą do niej kremową bluzkę z głębokim dekoltem oraz płaskie rzemienne sandałki, a włosy związała w koński ogon. Zastanawiała się z lekkim niepokojem, czy Oliver pamięta swoje poprzednie żenujące zachowanie wobec niej. Był wówczas pijany, a potem zapewne o wszystkim zapomniał, pomyślała. W niej jednak wciąż tkwiło wspomnienie tego nieprzyjemnego incydentu. Usłyszała, że dzieci już się obudziły, więc zeszła do sypialni chłopców. Zastała tam również Freyę. Dzieciaki uściskały ją serdecznie na powitanie. – Czy przyjechali przyjaciele taty? – zapytał Alex. – Tak – odpowiedziała. – Prawdopodobnie jeszcze śpią, więc zbytnio nie hałasujcie. http://www.prawo-medyczne.edu.pl/media/ chcesz się zatrudnić jako opiekunka do dzieci, bo wtedy będziesz mogła wynająć dom ciotki Hattie. Ale to już za dużo! Zamęczysz się. Wszystko ma swoje granice. Małinda próbowała się wyrwać, ale Cecile zaciągnęła ją przed lustro. - Przyjrzyj się sobie. Dokładnie. Jesteś chuda jak patyk. Oczy masz czerwone, bo za mało sypiasz, i gdyby nie makijaż, widać by było czarne obwódki jak u szopa pracza. A teraz powiedz mi, skąd weźmiesz siłę i czas na jeszcze jedno zajęcie? Dotknięta uwagami przyjaciółki Malinda wpatrywała się w swoje odbicie.

Zesztywniała. Wiedziała, że John pragnie, by na zawsze zachowała szczupłą, dziewczęcą sylwetkę. Co powie, gdy okaże się, że przez najbliższe miesiące będzie stale przybierać na wadze? – To nic takiego – dodał szybko, bojąc się, że przestraszył Juliannę. – Przygotuję ci dietę i zestaw ćwiczeń. Znajdę trenera. Szybko dojdziesz Sprawdź dłoń. – A szkoda. Wielka szkoda. ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY PIĄTY Kate siedziała przy biurku i patrzyła na obraz wiszący na przeciwległej ścianie. Namalowany pastelem, przedstawiał ich dom, jej i Richarda, w czasie wiosny, kiedy kwitły pierwsze kwiaty oraz drzewa. Zamówiła go u miejscowego malarza, żeby uczcić pierwszą rocznicę w wymarzonym domu. Uniosła dłonie do skroni i zaczęła je rozcierać, żeby jakoś rozładować nagromadzone napięcie. Od niepokojącej rozmowy z Nickiem minęło już parę godzin, ale wciąż nie mogła zapomnieć jego słów. Nie potrafiła się też otrząsnąć z podejrzeń i dręczącego ją strachu. I złości. Na Wintersa, za to, co powiedział. I na siebie za to, że się tym