spokój z poszukiwaniami i wracał do domu. Oczywiście teraz jest na to za późno, skoro

– Tak myślisz? – Wiem to. – A jednak to twój dar. – Oboje wiemy, że mój dar znikł wiele lat temu. – Nie chciała o tym myśleć, wspominać, jak poznała Bentza i jak oczami mordercy widziała serię przerażających zbrodni. Początkowo zbywał jej rewelacje śmiechem, ale z czasem się do nich przekonał. I nigdy nie dał jej o tym zapomnieć. – Nie próbuj zmieniać tematu, to ci się nie uda. – Oparła łokcie na stoliku. – Chodzi o coś więcej niż uraz po wypadku. Coś cię gryzie. Coś dużego. – Masz rację. Nie wytrzymuję bezczynności. – Czyżby? – Nie uwierzyła. Przywiązanie do pracy nie tłumaczy dystansu między nimi. Zresztą odpowiedź padła za szybko. – Coś jeszcze? Przecząco pokręcił głową. Krył się za murem. – Powiedziałbyś mi, gdyby było? – Oczywiście. – Posłał jej ten leniwy uśmiech, który tak bardzo kochała, pochylił się nad stolikiem, wziął ją za rękę. – Bądź cierpliwa, dobrze? – A nie jestem? Odwrócił wzrok. – Chodzi o to, że chcę mieć dziecko? Zawsze waliła prosto z mostu, uważała, że nie ma sensu unikać konfrontacji. Przez pierwsze tygodnie po wypadku był impotentem. Do cholery, z trudem dawał radę chodzić, a co dopiero uprawiać seks. Ale ten problem już sam się rozwiązał. http://www.pracowniaemg.info.pl wyszła za ciebie, bo Alan ma w sobie żyłkę okrucieństwa. Że jest zaborczy, że kilka razy przykuł ją kajdankami do łóżka i nie pozwalał wyjść. Kiedy wytrzeźwiał, przepraszał, ale ona nigdy mu nie wybaczyła. Ani nie zapomniała. Bentz nawet się nie poruszył. Ogarnęła go wściekłość. Na Graya. Na byłą żonę. Nigdy mu o tym nie opowiadała. Czy to prawda? A może tylko naprędce sfabrykowane kłamstwo, by wzbudzić współczucie i wyjaśnić, dlaczego odrzuciła multimilionera i wyszła za policjanta? Nie wiedział. Zrozumieć Jennifer to jak iść po ruchomych piaskach; nigdy nie wiesz, na czym stoisz. – Powiedziała, że go podejrzewała, tego Alana, że inwestował nie tylko w nieruchomości. Uważała, że maczał też palce w nielegalnych sprawkach. Nie wiem, co miała na myśli, ale tak to odebrałam. Oczywiście z Jennifer nigdy nie było wiadomo. Zrobiła z tego wielką aferę, kazała mi przyrzec, że nikomu nie powiem... Już się obawiałam, że każe mi przysięgać na

zaciskała dłonie na prowizorycznym narzędziu. Buch, buch, buch! Wszystko umilkło. Żadnych kroków, żadnego szurania, tylko przerażająca cisza w napełniającym się wodą pomieszczeniu pod pokładem. O1ivia szczękała zębami, palce jej zdrętwiały, strach wziął górę. Sprawdź zdoła wycisnąć z niej informacje, a jednocześnie psychopatka wyrzuci z siebie gniew. O1ivia zdołała zachować spokój. Opanować paraliżujący strach. – Widzę, że zjadłaś. Dobrze, bardzo dobrze. Musisz być silna. O1ivia znieruchomiała. Do czego ona zmierza? Przecież nie wie o dziecku? Oczywiście, że nie. Nikt nie wie o dziecku. Nawet twój mąż, a zważywszy na rozwój wypadków, być może nigdy się nie dowie. Wolała o tym nie myśleć. Znajdzie sposób. Uratuje się. Ze względu na dziecko. – Więc jak, głodna? – Kobieta wyjęła z torby plastikową siatkę i cisnęła do klatki kolejną kanapkę i butelkę wody. O1ivia najchętniej uderzyłaby ją. Nie mogła jednak. Spokój, tylko spokój. Zagaduj ją, niech mówi. – Kim jesteś? – zapytała ponownie.