I ma obsesję na punkcie Bentza. Została sama pod pokładem lekko kołyszącej się lodzi, czuła, jak strach ogarnia ją całą, pełza po niej chmara malusieńkich robaków. Wpatrywała się w zdjęcia w albumie leżącym zaledwie kilka stóp od prętów klatki. Świąteczna fotografia sprzed dwudziestu paru lat, a album jest gruby, między foliowymi przekładkami spoczywa dokumentacja wielu lat, praca chorego umysłu. Dlaczego? Kim jest? Dlaczego tak bardzo zawzięła się na Bentza? Nie żeby to miało znaczenie; najważniejsze to uciec. I to szybko. O1ivia nie wiedziała, jak tego dokona, ale wiedziała, że musi się stąd wydostać – inaczej zginie. To tylko kwestia czasu. Na stronie albumu zauważyła coś jeszcze. Czerwone smugi... Krew? Czerwone krople rozmazane na zdjęciach, na folii. O Boże. Czyja to krew? Wariatki? Czy kogoś innego? Jennifer. Ona ma na jej punkcie obsesję. Nie! Jennifer od dawna nie żyje. Nagle zrobiło jej się niedobrze. Wiedziała, że zaraz zwymiotuje. Ledwie zdążyła do kubła, a szarpnęła nią fala mdłości, choć w żołądku miała niewiele. Znowu! http://www.podloga-drewniana.edu.pl Poprawiła poduszkę i zdecydowała, że pierwsze, co zrobi rano, to kupi sobie bilet. Poleci do Los Angeles, do męża, czy on tego chce, czy nie. W końcu o to chodzi w małżeństwie, prawda? O bliskość. Kontakt. Zaufanie. O Boże... Traciła go, czuła to w pustej sypialni. Ale nie podda się bez walki, do cholery. Nie odda go walkowerem. Zamknęła oczy, chciała zasnąć i już odpływała, gdy znowu rozdzwonił się telefon. – Ty draniu... Jeszcze zanim rozbrzmiał drugi dzwonek, nastawiła się na kolejny makabryczny żart. – I co teraz? – warknęła. – Ja też cię kocham – powiedział Bentz. Od razu złagodniała, słysząc jego głos, poczuła, że wzruszenie ściska jej gardło. Boże, ależ za nim tęskni. – Cześć – szepnęła ze łzami w oczach. Boże, zachowuje się jak wariatka. Łzy? To na pewno hormony, prawda? Ale to takie cudowne uczucie, usłyszeć jego głos. Odchrząknęła,
Mówiła beztrosko i za to był jej wdzięczny. W ciągu minionych dni okazywała mu wsparcie, starała się nawet żartować. Wiedział, że się martwi jego podróżą. Dwukrotnie proponował, że sobie odpuści, i dwukrotnie namawiała go, by jechał. Zrobisz, co musisz, a po wszystkim wrócisz do domu. O1ivia nie należy do kobiet, które potulnie siedzą i czekają na mężczyznę. Tym razem jednak właśnie tak zrobiła, wbrew swoim zasadom. Doceniał jej poświęcenie i obiecał, że załatwi wszystko i wróci najszybciej, jak to będzie możliwe. Sprawdź mówienia. Przy nim paplała bezmyślnie. Wszystko dlatego, że był gliną, przy policjantach zawsze czuła się nieswojo. Ale musiała przyznać, że jest seksowny. W szorstki, surowy sposób, tak jak to kocha Hollywood. – Shana. – Skinął głową i zmusił się do uśmiechu. – Sporo czasu minęło. – Delikatnie mówiąc. Co tu robisz? – Wpadłem do Los Angeles na kilka dni. Pomyślałem, że cię odwiedzę. – I co? Powspominamy dawne czasy? – zapytała, unosząc brwi. Od razu wiedziała, że wciska jej ciemnotę. – O co chodzi, Bentz? Sprawa służbowa? – Stała w drzwiach, nie wpuszczała go do środka, a zarazem ochraniała przed Dirkiem warczącym w holu za jej plecami. – Nie. – Uśmiechnął się rozbrajająco. – Chciałem tylko pogadać o Jennifer. Zamurowało ją. – Doprawdy? Teraz? Kiedy od jej śmierci minęło... Ile to lat? Dziesięć? Dwanaście?