- Był tak zmęczony, że zasnął, zanim jego głowa

łóżka. Kate leżała na boku, z głową wciśniętą w poduszkę. Pod oczami miała cienie, a jej długie, ciemne rzęsy kontrastowały z bielą skóry. Luke wyciągnął rękę, żeby jej dotknąć, ale na szczęście w porę ją cofnął. Zerknął na Emmę. Dziecko spało tuż obok, w niewielkim gniazdku zrobionym z dwóch poduszek. Wyciągnął głowę, żeby zobaczyć jej rysy. Dziewczynka była maleńka i naprawdę śliczna. We śnie przypominała cherubinka. Rączki miała odrzucone do tyłu i oddychała miarowo. Spała równie mocno jak jej matka. Nic dziwnego, że Kate tak bardzo ją kocha, pomyślał. Nic dziwnego, że poświęca się, broniąc małej. Luke zmarszczył brwi. Jak to możliwe, że Richard nie potrafił pokochać córki? To przecież takie proste! Wystarczy na nią spojrzeć. Musi pomóc Kate. Pomóc im obu i powstrzymać tego człowieka. – Luke? Coś się stało? Kate uniosła lekko powieki. Zrobiło mu się głupio, że ją zbudził. – Wszystko w porządku – odparł, wciąż myśląc o Powersie. Z trudem przywołał uśmiech na twarz. – Chciałem tylko sprawdzić, czy już zasnęłaś. Przepraszam, że cię obudziłem. Kate wymamrotała coś w odpowiedzi, ale nie mógł tego zrozumieć. Kiedy znowu pochylił się w jej stronę, zauważył, że oddycha miarowo. http://www.ostomatologii.pl/media/ Kate pokręciła głową. – Powinieneś odpocząć. Prowadziłeś przez większą część drogi. – Ale ty też to robiłaś. – I co? Nie zmienisz zdania? – Puściła kołdrę. – Nie. Kate westchnęła głośno i machnęła ręką. – To nie ma sensu. Łóżko jest przecież takie wielkie, że bez problemu zmieścimy się na nim we dwójkę. – Kiedy chciał zaprotestować, uniosła rękę. – Boisz się, że zacznę się do ciebie zalecać? Patrzył na nią przez chwilę. – Że ty zaczniesz? Nie, tego nie. – A ja nie boję się ciebie – rzekła wesoło. – Przecież jesteśmy starymi

– Peterson z działu kontaktów z prasą. Czwarte piętro. Rzecznik prasowy wydziału jest w takiej sprawie zupełnie bezużyteczny. Luke wiedział, że musi jakoś przebić się przez mur obojętności, który ma przed sobą. Podjął kolejną próbę. Uśmiechnął się jeszcze promienniej, chociaż widział, że nie zrobił na kobiecie większego wrażenia. Sprawdź jak bardzo cię potrzebuje. - Wiem. - Podszedł bliżej. Odsunęła się o krok. - Nie mówmy o tym więcej - poprosiła, walcząc z idioty cznym pragnieniem, żeby mu się rzucić w ramiona i znowu go pocałować. Jak on to robi? Jakim sposobem zawsze udaje mu się znaleźć cień, w którym może się ukryć? - Ale w ten sposób nie rozwiążemy problemu - odparł. Przez chwilę panowało milczenie. Słyszała jego oddech, sze lest ubrań na wietrze. W końcu powiedziała: -Nie pozwolę ci się wykorzystać. -Nie jestem takim bydlakiem, jak ten, który cię skrzywdził.