- Usiądź, moja droga - poprosił książę Carlise i sięgnął po puste nakrycie. - Edwardzie?

co to miało znaczyć, lecz była szczęśliwa, pozwalając mu robić ze sobą, co tylko chciał. Jeśli to miało zrujnować jej reputację, w tej chwili nie obchodziło ją to ani trochę. Alec pocałował ją gwałtownie, chwytając za kark. - Połóż się na plecach - wyszeptał. - Chcę cię wziąć teraz. Spojrzała mu w oczy, pociemniałe w świetle świec. Wiedziała, że nadszedł czas. - Bądź ostrożny - poprosiła. - Oczywiście, kochanie. - Ujął twarz Becky w dłonie, pogładził kciukiem kącik jej warg i pocałował głęboko, oszałamiająco. Pocałunek rozproszył jej lęk. Położyła się powoli tak, jak pragnął, z oczami utkwionymi w jego oczach. Błękitny szlafrok nadal rozpościerał się pod nią. Mogła jeszcze zmienić zamiar, gdy Alec sięgnął po jakieś dziwne pudełeczko, leżące koło świecznika. Ale nie zrobiła tego. I wcale nie żałowała. - Co robisz? - spytała półgłosem, gdy naciągał drżącymi palcami coś w rodzaju cienkiej powłoczki na swoją wyprężoną męskość. - Upewniam się, że obydwoje jesteśmy należycie zabezpieczeni. - Ach, tak - mruknęła, chociaż nie zrozumiała, o co mu chodziło. Wyleciało jej to zresztą z głowy, gdy tylko znalazł się pomiędzy jej udami. Nigdy jeszcze nie odczuwała wszystkiego tak intensywnie każdym skrawkiem swego ciała. To była błogość. Objęła go mocno, z cichym, niecierpliwym westchnieniem. Do głębi ją przenikało gwałtowne pragnienie połączenia się z nim. http://www.ostomatologii.pl - Dosyć już, dosyć. - Becky położyła mu palec na ustach. - To już za nami. Michaił nie żyje. Ty byłeś wspaniały. A we mnie też jest sporo siły, jak może zauważyłeś. - Tak. To jedna z twoich najwspanialszych zalet. Trwali we wzajemnym uścisku przez długą chwilę. - Co z Fortem i Rushem? - Wyliżą się. - Dzięki Bogu. Obydwaj dzielnie mnie bronili, ale nie mieli szans. - Wiem. - Alec przymknął oczy i pocałował ją w policzek. - Becky. - Co, kochany? - Kocham cię - wyszeptał ledwo dosłyszalnie. Teraz wypowiadał te słowa bez żadnego trudu. - Nie przypuszczałem nigdy, że mógłbym kochać kogoś tak mocno. - W jego głosie zabrzmiało coś takiego, czego nigdy przedtem nie słyszała, jakiś nowy, zdecydowany ton. - Nigdy już nie spuszczę cię z oka. Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tego za złe.

jeszcze nie znałeś. - Chyba już wiem, co to było. Boże, jak ja cię pragnę. - Pocałował ją mocno. Jęknęła w odpowiedzi, obejmując go. Nagle Alec znieruchomiał i pokręcił głową. - Nie możemy tego więcej robić. Rozumiesz? - Dlaczego? - Kochanie, przestań mnie kusić. Mężczyźnie można wybaczyć, jeśli działał w Sprawdź Jakiś dziwny dźwięk za oknem przerwał jej rozmyślania. Wprawdzie Kozacy nie wiedzieli, że jest teraz w Brighton, ale i tak ogarnął ją niepokój. Mimo sprzeczki z Alekiem czuła się bezpieczniejsza, gdy był w domu. Służba już poszła spać, a nawet gdyby nie, w razie czego nie zdołałaby jej obronić. Dziwny dźwięk rozległ się ponownie. A więc słuch jej nie mylił! Ktoś myszkował w krzakach pod oknem. Pospiesznie zdmuchnęła świecę i wyciągnęła z szuflady stolika długi pistolet. Naładowała go już wcześniej, po odejściu Aleca, żeby poczuć się pewniej. Nie sądziła wtedy, że naprawdę okaże się potrzebny. Na szczęście wiedziała, jak obchodzić się z bronią. Nauczył ją tego kiedyś życzliwy leśniczy na wsi. Co prawda, kiedy ujrzała ustrzelone ptactwo i zające, zniechęciła się do polowania, ale umiała załadować broń i wystrzelić, gdyby coś ją do tego zmusiło. Podkradła się bezszelestnie do okna, trzymając broń oburącz, wycelowaną w sufit. Przemknęło jej przez myśl, że ojciec byłby z niej dumny. Wsparta o ścianę, jednym nagłym