sprawa syna Valdezów i nierozwiązane podwójne morderstwo wydarzyły się zbyt szybko po

bez zainteresowania, bo też nikła we mgle. Cały czas myślał o kobiecie w srebrnym wozie, morderstwie bliźniaczek, dziwacznych telefonach i duchu, którego widział w ruinach zajazdu w San Juan Capistrano. To sprawa osobista. Ktokolwiek się za tym krył, chciał go zranić i poświęcił dużo czasu, by wszystko przygotować. Nie sądził, aby to był jeden z przestępców, których wysłał za kratki. Gdyby kryminalista chciał mu dopiec, zrobiłby to bezpośrednio. Strzelił do niego, zaczaił się z nożem, wysadził mu samochód. Załatwiłby sprawę raz a dobrze. A to co innego. Ktoś się bawił z nim w psychologiczne gierki. Ktoś, kogo skrzywdził osobiście. Jennifer. Tylko jej nigdy nie wybaczył i dał to jasno do zrozumienia. Nawet gdy próbowali do siebie wrócić, miał się na baczności. Nie ufał jej. Czekał na drugi cios. I się doczekał. I to jak. Minął sklep z okularami przeciwsłonecznymi i innymi akcesoriami plażowymi, doszedł od części molo położonej nad wodą jak ramię wyciągnięte w mgłę nad Pacyfikiem. Mimo latarni mgła kładła się białymi smugami, ścieliła się dziwnym welonem, którego nie sposób przeniknąć. W tej części molo było niewielu spacerowiczów. Para dzieciaków – chłopak w obszernych spodniach i czapce z daszkiem całował blondynkę z kucykiem na czubku głowy. http://www.ortopedawarszawa.info.pl/media/ – Po północy, mniej więcej za kwadrans pierwsza. Siedziałam do późna, oglądałam film. – Wystukała kilka klawiszy na telefonie, sprawdziła coś na wyświetlaczu i ponownie podniosła słuchawkę do ucha. – Tak, dwunasta pięćdziesiąt dwie. Rano zadzwonię do operatora telefonicznego, może uda mi się ustalić, skąd dzwoniła, choć to numer zastrzeżony. – Dobry pomysł, ale i tak uważam, że powinnaś się stamtąd wynieść. – Jest środek nocy. Sprawdziłam drzwi i okna. A morderca grasuje w Kalifornii. Masz inne problemy na głowie. – W sypialni jest pistolet. W szafie. – Wiem. – Wyjmij go i połóż przy łóżku. – Ależ Rick – sprzeciwiła się. Przesadzał. – Nie umiem strzelać. – To proste. Celujesz. Pociągasz za spust. – A najpierw ładuję i odbezpieczam.

basen, jeśli ktoś sobie życzył. Hayes obracał szklankę w dłoniach. – Dobra, dajmy spokój bzdurom. O co chodzi? Bentz wypił kolejny łyk piwa, sięgnął do kieszeni i wyjął kserokopię pomazanego aktu zgonu. Wyjaśnił, że nadano go w Culver City, a przesyłka trafiła na jego wydział. – No i? – Hayes wzruszył ramionami. – Ktoś sobie robi głupie żarty. Bentz skinął głową. Sprawdź ponownie wrócił z pustymi rękami. W podwoziu ani kołach niczego nie znalazł. A jednak jakimś sposobem Jennifer wiedziała, dokąd się wybiera i gdzie jest. Skąd? I dlaczego? Siedział w pokoju z włączonym telewizorem i rozsuniętymi żaluzjami, żeby nie tracić kontaktu z rzeczywistością, sączył letnią kawę i analizował poprzedni wieczór. Co, do cholery, wydarzyło się na tym molo? Była tam. Widział ją, ale Hayes mówił, że policjanci przesłuchali innych, którzy wówczas stali na molo, starszego faceta z cygarem i zakochaną parę. Biegacza nikt nie widział i nie udało się go znaleźć. Bentz zapamiętał to sobie, choć biegacz, którego nie sposób odnaleźć, to nieduży problem. Bomba. Zalogował się do Internetu i wyszukał w Google zdjęcia z molo w Santa Monica,