swoim krzesle, miarowo, z nabo¿enstwem ¿uł gume, jakby był

Nad kręgiem błota z przeciekającego kurka, który zamierzał naprawić od paru tygodni, krążyły osy. Oganiając się od nich, rozwinął wąż i podszedł do basenu. Na powierzchni niezmienianej od tygodnia wody zebrały się źdźbła trawy, chwasty i martwe owady. Shep wylał starą wodę, napełnił basenik i pomyślał, że już zasłużył na wieczorne wylegiwanie się w fotelu. Donny i Candice hałasowali na tylnym ganku, a potem, piszcząc z zachwytu albo złości, wskoczyli do czystej wody. Candice miała śliczną buzię - Shep uważał, że będzie z niej wykapana matka - ale Donny był chuderlawym dzieciakiem o wielkich, załzawionych oczach, któremu wiecznie ciekło z nosa. Prawdę mówiąc, Shep nie przepadał za swoim najmłodszym synem - miał z tego powodu wyrzuty sumienia, ale nie mógł nic na to poradzić. Donny marudził, narzekał, a Peggy Sue go rozpieszczała i nigdy nie pozwalała Shepowi zlać chłopaka paskiem, nawet jeśli na to zasłużył. Zakręcił kurek, wyprostował się i zerknął przez boczne podwórze na ulicę, którą akurat przejeżdżał stary gruchot marki El Camino. Za kierownicą, z rozwianymi czarnymi włosami i papierosem w czerwonych, wilgotnych ustach, siedziała Vianca Estevan, córka człowieka, którego wedle powszechnej opinii Ross McCallum wyprawił przedwcześnie na tamten świat. Zbyt duże okulary przeciwsłoneczne zakrywały dobrze znane Shepowi oczy - oczy, które płonęły niczym węgielki. Jedno krótkie spojrzenie - i już zauważył, że Vianca ma na sobie głęboko wyciętą, białą koszulkę, która częściowo obnaża jej piersi. Kiedy wrócił do domu, zacisnął zęby, próbując zignorować kolejną erekcję. Tymczasem Peggy Sue kroiła cebulę, a bekon skwierczał w rondelku na płycie piekarnika. Krople rozgrzanego tłuszczu, podskakiwały i spadały na blat. - Wspaniale pachnie. http://www.orto-optyk.pl/media/ zmru¿onymi oczami. - O Bo¿e, ale mnie przestraszyłes. Alex? - Udajac bardzo zaspana, ziewneła i popatrzyła na zegar. - Która godzina? - Pózna. Wiem o tym. Własnie wróciłem. Wydaje mi sie, ¿e ktos był w moim biurze... to znaczy w gabinecie, tutaj, w domu. - Kto? - Ciebie o to pytam. - Nie wiem... o Bo¿e! - Otworzyła szeroko oczy, jakby uderzona jakas nagła, straszna mysla. - Ten włamywacz! Myslisz, ¿e wrócił? -Usiadła na łó¿ku, przyciskajac kołdre do piersi, i właczyła lampke. -Dzieci! - Nie sadze, ¿eby to był włamywacz - stwierdził Alex,

- Szkoda. Nick dopił swoje piwo, zgniótł puszke w dłoni i rzucił jana tył furgonetki. Niepostrze¿enie Marla znowu wypełniła jego mysli. Alex nie przesadzał. Marla Amhurst Cahill była zachwycajaca kobieta. Zalotna. Uwodzicielska. Seksowna jak wszyscy diabli. Miała jedwabista skóre, która stawała sie Sprawdź Nevada odłożył słuchawkę. Poczuł wielki niesmak. Poszedł do sypialni, gdzie na stoliku leżał laptop i stała drukarka. W ciągu dziesięciu minut drukarka wypluła raport i akt zgonu wypisany na Neda Charlesa Pritcharta, doktora medycyny, który, według zeznania miejscowego lekarza, zmarł śmiercią naturalną w wieku siedemdziesięciu jeden lat. Do raportu Levinson dołączył rachunek. - Świetnie - wymamrotał Nevada, słysząc chrzęst opon na żwirowym podjeździe. Crockett zaczął ujadać na całego. - Cicho! - rozkazał Nevada. Szybko wyłączył komputer. Miał nadzieję, że to Shelby przyjechała go odwiedzić. Denerwował się, odkąd pojechała do San Antonio. Zastanawiał się nawet, czy nie powinien ruszyć za nią, i wyrzucał sobie, że nie wie, gdzie się zatrzymała. Martwił się o nią. No tak, nie martwił się o nią wcale przez wszystkie te lata, kiedy nie było jej w Bad Luck, ale sytuacja się zmieniła. Teraz mieli do czynienia z anonimowymi listami i głuchymi telefonami, a w dodatku McCallum wyszedł na wolność. Odkąd Shelby zajechała mu drogę przed tygodniem, nie mógł przestać o niej myśleć - i tak, do diabła, bardzo się o nią niepokoił.