- W takim razie zrobimy naleśniki.

spowodowana arytmią serca przerwała błyskotliwą karierę w Departamencie Stanu. Madison miała wtedy dwanaście lat, a J.T. dziewięć. Nie jest dobrze stracić ojca w tak młodym wieku. W sześć miesięcy później Lucy wyrwała dzieci ze środowiska, które dotąd było ich całym światem. Szkoła, przyjaciele, rodzina, wreszcie, jak to nazywała Madison, ,,cywilizacja’’, wszystko to zostało daleko stąd. Ale gdyby nie ta przeprowadzka, gdyby Lucy nie wykonała wówczas jakiegoś dramatycznego kroku, to mogłoby się zdarzyć, że dzieci straciłyby również matkę, a do tego nie mogła dopuścić. Sebastian Redwing nie odezwał się po śmierci Colina, nie przysłał nawet kartki ani kwiatów, za to dwa miesiące później w domu Lucy pojawił się jego prawnik i zaproponował jej darowiznę w postaci wiejskiej rezydencji po babci Redwinga w stanie Vermont. Daisy Wheaton zmarła rok wcześniej i dom nie był Sebastianowi do niczego potrzebny. Lucy wyrzuciła prawnika za drzwi. Skoro Redwing nie potrafił się zdobyć choćby na przysłanie kondolencji, to nie chciała jego cholernego domu. Prawnik wrócił po miesiącu i tym razem zaproponował jej http://www.optykchorzow.pl zerknąć przez jego ramię. - Nie, to hybrydy. Czyli mieszańce. Rośliny, nad którymi pracuję, są w różnych stadiach rozwoju. Są odizolowane, żeby nie doszło do niepożądanych krzyżówek. Zamarła, wstrzymując dech. - A ja zostawiłam otwarte drzwi. - Nic nie szkodzi - uspokoił ją. - Są w innej części, w laboratorium. Tam wszystko jest pod kontrolą. Podłoże, temperatura, wilgotność, ilość składników pokarmowych. Obudziła się w niej ciekawość. - Słyszałam coś o hybrydach, pewnie je

upadła na plecy, a rewolwer poleciał w dół. – Uciekaj, J.T.! Biegnij do mamy! Barbara zepchnęła ją z siebie. – Zaufałam ci! – wykrzyknęła, wstrząśnięta i oburzona. – Mój brat jest szybszy i bystrzejszy od ciebie, ty wściekła suko! Sprawdź pragnienia? Zachęca, by ją pocałował? Nie, to niemożliwe. Nie zastanawiając się, wysunął rękę spod jej karku. Amy zesztywniała. Po sekundzie jej głowa zanurzyła się pod wodą. Rozrzuciła szeroko ramiona, gwałtownie nabrała powietrza. Pierce złapał ją za rękę. Zakaszlała i otarła rękami mokrą twarz. - Myślałam, że jakoś mi pójdzie. Ale chyba jeszcze nie teraz. Ich spojrzenia spotkały się. Nagle przestali się śmiać. Zamilkli i wstrzymali oddech.