Żebyś się przekonał, że Jennifer nie żyje i ktoś robi ci chore kawały... czy żeby naprawdę

krzesła i jadowicie zieloną kanapę, marmurowy kominek i ścianę wyłożoną lustrami, które sprawiały, że czuł się tu jak w wesołym miasteczku. Na sztucznych kwiatach gromadził się kurz, na stoliku leżały te same książki o kalifornijskich winach, które zapamiętał sprzed lat. – Siadaj – powiedziała, wskazując mu krzesło. Sama przysiadła na oparciu kanapy. Miała na sobie obcisłe dżinsy, czarną koszulkę i balerinki. Nie tak wyobrażał sobie strój na służbową kolację, ale też nigdy nie pojmował niuansów kalifornijskiej mody. Lorraine od razu przeszła do rzeczy. – O co chodzi ze śmiercią Jennifer? – Zrobiła palcami znak cudzysłowu w powietrzu, żeby podkreślić swój stosunek do sprawy, i mówiła dalej: – Wiesz, że nigdy nie uwierzyłam w jej wypadek. I nie kupiłam wersji o samobójstwie. Uwielbiała dramatyzować, ale wypadek samochodowy? – Pokręciła głową. – To nie w jej stylu. Ewentualnie tabletki... Chociaż i to uważam za mało prawdopodobne. Owszem, była destruktywna, przyznaję, ale nie na tyle, żeby targnąć się na własne życie. – Podniosła wzrok na Bentza. – Jennifer była typem kobiety, która podejmie próbę samobójczą żeby zwrócić na siebie uwagę, ale żeby wjechać na drzewo? Pozwolić, by jej ciało przeleciało przez przednią szybę? Ryzykować takie obrażenia? O nie. Nie miała na to dość odwagi. Mogła przeżyć, skończyć w wózku inwalidzkim, brzydka, oszpecona. – Lorraine energicznie potrząsała głową. Skrzyżowała ręce na piersi. – O nie. Pokazał jej zdjęcia, ale akt zgonu na razie zachował dla siebie. http://www.opieka-medyczna.net.pl/media/ Przekręcił kluczyk w stacyjce i silnik ożył. Wyjechał z parkingu – co było rzadkością tutaj, w Santa Monica, dwadzieścia sześć przecznic od plaży. Według niego czynsz był bardzo wysoki, ale Delilah miała pieniądze. Była właścicielką połowy udziałów w szkole modelek, do której ambitne matki posyłały córki, by nauczyły się zawodu. Delilah, eksmodelka i urodzony handlowiec, przyczyniła się do sukcesu firmy. Po co jej mąż policjant pracoholik? Ich rozwód zakończył się pół roku temu. Teraz chodziło już tylko o zasady opieki nad córką. Szczerze mówiąc, Hayes zaczął już randkować. Tym razem związał się z Corrine O’Donnell, koleżanką z wydziału, kobietą, która wiedziała, co oznacza życie u boku policjanta. Kiedyś sama była detektywem, ale po wypadku trafiła za biurko do wydziału osób zaginionych. Twierdziła, że nie ma nic przeciwko temu. Jednak wcale nie był tego taki pewien. Włączył się do ruchu. Czuł wściekłość na myśl o ostatnich żądaniach Delilah. Skręcił w

– Słuchaj, sam widziałeś, jak Jennifer skacze do oceanu, prawda? Więc O1ivii nic nie grozi. Bentz nie był do końca przekonany. Nic już nie trzyma się kupy. Wszystko, w co wierzył, legło w gruzach albo stanęło na głowie. Potarł dłonią zarośnięty podbródek i usiłował się skupić. Myśleć logicznie. Znaleźć ziarnko prawdy w sieci kłamstw. – Skończmy to już. Sprawdź – Nie złamałem prawa – upierał się Valdez. Sądząc po jego uśmiechu, cierpienie Bentza sprawiło mu przyjemność. – Pomogę ci, jeśli ty pomożesz mnie – odezwał się Bentz. – Jeśli masz odrobinę rozumu w głowie, powiesz mi o dziewczynie, której pożyczasz samochód. Tej, która podszywa się pod moją żonę. – Oszalałeś. Nie mam pojęcia, o czym mówisz! – Fernando obstawał przy swoim, ale w jego oczach pojawił się błysk strachu, jakby czuł, że pętla sprawiedliwości zaciska mu się na gardle. – Będzie szybciej, jeśli się przyznasz przed aresztowaniem. – Aresztowaniem? Odbiło ci. – Czyżby? Doszli do parkingu. Nigdzie nic widział strażników. Gdzie oni się podziewają, kiedy ich potrzebuje? Bentz rozglądał się po parkingu i mówił do Fernanda: