z tym poradzić. - Ale ja nigdy nie dałam mu żadnego powodu! - wykrzyczała. - Jestem podła! Mówię o tym, co było wcześniej! Boże, jaka ja jestem zmęczona! Tęsknię za tobą. Potrzebuję cię. Oddałabym wszystko... byle tylko trzymać twoją dłoń w swojej, patrzeć na twój uśmiech... żebym dzięki tobie znów poczuła się piękną kobietą. - Chciałbym, żeby to było możliwe - powiedział przepraszającym tonem. - Naprawdę. - Więc może jednak? Ta Conner była tu już dawno temu. Teraz na pewno jesteśmy bezpieczni. Możemy się spotkać w dowolnym miejscu. Podejmę środki ostrożności, o których mi mówiłeś. Proszę cię! - Kochana, nie rozumiesz, że jesteś obserwowana? - Co?! -westchnęła, autentycznie zdumiona. - Dwa dni temu usiłowałem podrzucić ci wiadomość - wyjaśnił - ale spostrzegłem srebrny kabriolet, który stał w takim miejscu, że mógł widzieć każdego, kto wchodził do ciebie i kto od ciebie wychodził. Obserwowałem go przez wiele godzin, ale cały czas stał w tym samym miejscu. Przykro mi, kochanie, ale twój mąż chyba kazał cię śledzić. - Nie! Przeklęty zazdrosny kutas! Nigdy nie dałam mu powodu...! To znaczy wcześniej... A zresztą pieprzyć go! Co zrobimy? http://www.opieka-medyczna.net.pl uznamy, że wyniki badań są zbyt obciążające, nasz specjalista po prostu nie zostanie wezwany na świadka. Nikt niczego się nie dowie. – Oprócz nas. – Mając prawdziwe informacje, możecie zapewnić Danny’emu pomoc – powiedział spokojnie Avery. – Jeśli uda się nie dopuścić do procesu w sądzie dla dorosłych – odparowała. – To dla mnie prawdziwe wyzwanie – zgodził się adwokat. – Trzynastolatkowi sprawa w sądzie dla dorosłych nie wróży nic dobrego. Przez chwilę wszyscy milczeli, rozmyślając o drodze, która ich czeka i o niepewnym losie Danny’ego. Sandy pocierała obolałe skronie. – Danny tego nie zrobił – odezwał się wreszcie Shep. – Udowodnię to. Zadzwonił telefon. Shep machinalnie odebrał i powiedział „halo”. Po chwili jego twarz stężała. Szybkim ruchem odłożył słuchawkę.
– Jakiś czas temu Sandy przyszła porozmawiać z nauczycielami Becky i Danny’ego – wyjaśnił Vander Zanden. – Przyznała, że w domu atmosfera jest napięta, a dzieci źle to znoszą. Chciała, żeby nauczyciele wiedzieli, jak wygląda sytuacja i mieli oko na jej dwójkę. Becky z pewnością jest w tym roku bardziej zamknięta w sobie. A co do Danny’ego, było z nim trochę... kłopotów. – Palenie – podpowiedziała Rainie. – I... Sprawdź – Dzięki, Rainie. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Wyłączył się. Rainie dotarła do kolejnych czerwonych świateł i musiała przycisnąć hamulec. Na szczęście samochody zauważyły sygnał i w porę się zatrzymały. Niejasno zdawała sobie sprawę ze zdumionych min kierowców. Syreny policyjne na Main Street? Na Main Street nigdy nie słyszy się policyjnych syren. Jeszcze dobre dziesięć minut jazdy. Rainie naprawdę zaczęła się bać, czy zdążą... czy nie będzie za późno. Dwieście pięćdziesięcioro dzieci... – Przełącz na kanał trzeci – rozkazała Chuckiemu. – Każ sanitariuszom zaczekać. – Ale przecież są ranni... – Służby medyczne powinny czekać, aż zabezpieczymy miejsce przestępstwa. Takie przepisy. Chuck wykonał polecenie. – Połącz się z dyspozytorką. Niech sprowadzi tyle posiłków, ile się da. Na pewno chłopcy