Dzwoniła matka Richarda, a jej głos rozbrzmiewał w całym domu.

Chwilę później Laura obróciła się na pięcie i podeszła do Kelly. -Czy jesteś zła na tatusia, Lauro? - zapytała Kelly, gdy wzięła ją za rękę. -Tak, myszko, jestem. -Czemu? -Bo jest... uparty. - W myślach dodała jeszcze: i dumny, i podejrzliwy, a ona chciała, żeby w nią uwierzył, zaufał jej, a potem całował aż do niepamięci, jak zeszłej nocy. Laura uśmiechnęła się do siebie. Kelly nie miała o niczym pojęcia. I bardzo dobrze. - Chodź, myszko, dość miałaś wrażeń jak na jeden dzień. Przed kolacją musisz się jeszcze zdrzemnąć. - Kelly maru dziła. Była rozczarowana, ale potulnie poszła do swojego pokoju z kotkiem przytulonym do piersi. - A co do ciebie, Richardzie... ~ Tak? - Czekał, gapiąc się bezczelnie na jej pupę w dżinsowej spódniczce. Zatrzymała się przed drzwiami pokoju Kelly i obejrzała. Stał częściowo ukryty w cieniu. http://www.operacje-plastyczne.net.pl/media/ - Richard! Była wyraźnie poruszona. Nie spodziewała się, że wyjdzie dla niej z domu. Zawstydził się, pochylił i pocałował ją. -Dzięki Bogu. -Cześć, tatusiu! - zawołała Kelly. -Nic wam się nie stało? Otworzył drzwi. - Owszem, silnik zgasł i nie chce zapalić - powiedziała Laura, wysiadając i biorąc na ręce Kelly. - Próbowałam za dzwonić, ale rozładowała mi się bateria w telefonie. Zapomnia łam ją naładować. Richard wziął od niej dziecko, a potem zaprowadził obie do ciepłej ciężarówki, po czym wrócił do vana po zakupy.

– Przykro mi, ale to niemożliwe. Poczuła, że zapada się w ciemną otchłań. – Dla... dlaczego? – Ponieważ już go tu nie ma. Kazałem go zapakować i wysłać do mojego domu w Ohio. – Rozumiem. – Postanowiła spróbować z innej beczki. – Ale skoro Sprawdź – Ale to nie ja panu powiedziałem, jasne? – W ogóle tego nie słyszałem. Porucznik skinął głową, rozejrzał się dookoła i usiadł na swoim miejscu. – Nie muszę tego sprawdzać – mruknął. – Przecież nie codziennie zabijają nam senatorów. Od początku było coś dziwnego w tej sprawie. Przede wszystkim zajmowało się tym tylko FBI. Odsunęli naszych ludzi i sami wszystko sprawdzali. Niektórzy poczuli się urażeni. – Czy ze względu na jedną z ofiar? Jak pan powiedział, nie co dzień zabijają senatora. – Możliwe, ale wątpię. – Sims zmarszczył czoło. – Chodziły też słuchy, że zmieniono nawet protokół. Kapitan powiedział, żeby o wszystkim zapomnieć i że nie będziemy