- Nie mogę pani pomóc - odparła Milla zdenerwowana co

- Rozbieraj się - zarządził. - Wchodź pod prysznic. Przyniosę ci koszulę nocną. Gdyby miała więcej energii, mogłaby się z nim spierać. A nawet zamknąć drzwi, kiedy mężczyzna wyszedł. Zamiast tego Milla posłusznie zdjęła ubranie, a potem weszła do kabiny prysznicowej. Ścianki były z przejrzystego szkła, nie dawały nawet pozoru intymności. Właśnie kończyła się wycierać, gdy wrócił Diaz z pełnymi rękami, niosąc wszystko, czego kobieta mogłaby potrzebować. Rozstawił jej kosmetyki na toaletce, włożył suszarkę do jednej z szafek, położył koszulę nocną na stołeczku. Włożyła ją bez słowa, a potem przysiadła przed toaletką, patrząc pustym wzrokiem na wszystkie przybory i buteleczki. Usiłowała sobie przypomnieć, co powinna teraz zrobić. Co zazwyczaj robiła. - Najpierw to - powiedział Diaz, podsuwając jej tonik. Oglądał ją przecież nieraz w łazience, wieczorem, gdy szykowała się już do łóżka. Stał w milczeniu oparty o framugę drzwi i tylko patrzył tymi zmrużonymi, głodnymi oczyma. Mechanicznym ruchem wyjęła wacik, nasączyła tonikiem i przetarła skórę twarzy Mężczyzna podsunął jej krem nawilżający, a http://www.olejekkokosowy.net.pl najcichszym i najspokojniejszym - przynajmniej pod względem ekspresji ruchów - człowiekiem, jakiego spotkała, to miał jakiś patent na wypełnianie przestrzeni i zawłaszczanie jej dla siebie. Czuła się an43 127 przytłoczona jego obecnością, choć mężczyzna nie robił nic, tylko siedział. - Czemu dzwoniłeś? - spytała wreszcie, nie doczekawszy się zagajenia rozmowy - Pavona nie ma w jego stałej okolicy Zaszył się gdzieś. Milla znów poczuła gorzki ból rozczarowania. Zacisnęła dłonie na kierownicy.

196 Susanny na pewno z nim nie ma... Nie przypuszczała, że w tej sytuacji mąż będzie ją sprawdzał. - Nie masz nic do powiedzenia? - usłyszała zza pleców jego głos. Sprawdź Wyglądało na to, że Diaz wyczerpał już informacje na swój temat, których chciał udzielić. Niech i tak będzie, pomyślała Milla - coś za coś. I opowiedziała mu o swojej rodzinie, o tym, jak oddaliła się od brata i siostry - Wiem, że to boli mamę i tatę - powiedziała. - Rozumiem to. Ale teraz nie mogę już nawet spokojnie porozmawiać z Julią i Rossem, bo... Potrząsnęła głową, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa. Nie chciała skrzywdzić żadnego z nich, ale z drugiej strony miała ochotę złapać ich za te puste łby i walnąć mocno o solidną ścianę. - Czy oni mają dzieci? - zapytał Diaz. - Tak, oboje. Ross ma trójkę, a Julia dwoje. - Powinni rozumieć, jak się czujesz.