w czasie bumu na nieruchomości we wczesnych latach dziewięćdziesiątych

- Nie! Przeklęty zazdrosny kutas! Nigdy nie dałam mu powodu...! To znaczy wcześniej... A zresztą pieprzyć go! Co zrobimy? - Jak to? Jeśli zrobi nam chociaż jedno zdjęcie... Wiem, że tego nie chcesz. Nie po tym, co przeszłaś do tej pory. - Nie dam mu satysfakcji! - przysięgła Mary. - Na Boga, kiedy odejdę od tego sukinsyna, zapłaci mi za wszystko. Powinnam odejść już dzisiaj, w tej chwili. - Im krótsze małżeństwo, tym mniejsza szansa na połowę jego majątku - powiedział łagodnie. Znów zaczęła płakać. - Co ja mam zrobić? Tęsknię za tobą. Chyba oszaleję! Nie odpowiedział od razu. Prawdopodobnie nie miał nic do powiedzenia i ona o tym wiedziała, chociaż nie dopuszczała do siebie tej myśli. Ostatecznie była mężatką. Potrzebowała pieniędzy swojego męża. O Boże! Ramię okropnie ją bolało! Tak samo żebra. Im częściej ją bił, tym bardziej stawał 199 się zły. Zdarzały się już takie poranki, kiedy nie była w stanie zwlec się z łóżka. Czy tak bardzo nienawidził samego siebie za to, że ją bił, czy tez nienawidził jej za uległość? Jak do tego doszło? Nie wiem. Nie wiem... Nie wiem! http://www.ogrzewaniepodlogowe.biz.pl/media/ Fakt, pomyślałem też, że dzięki temu sam na tym skorzystam. Nie jestem altruistą, ale nie jestem też kompletnym dupkiem. Moja kariera się zawaliła, ale gdybym zrobił dobry uczynek, może uchroniłbym ją od totalnego zniszczenia. Glenda, ja mam pięćdziesiąt dwa lata. Moja była żona nienawidzi mnie, to samo dzieci. Na koncie mam całe dziewięćset dolarów. Co, do cholery, będę robił, jeśli przestanę być agentem? Glenda zmarszczyła brwi, szukając riposty, ale jej się nie udało. Nie wiedziała już, co myśleć. Nie lubiła Montgomery'ego. Denerwował ją jego wiecznie niechlujny wygląd. Mimo to mówił z sensem. W patriotycznym świecie biura nic nie mogło lepiej wpłynąć na czyjąś karierę jak uratowanie skóry kolegi. Gdyby znalazł prześladowcę Quincy'ego, dostałby jeszcze jedną szansę na karierę. Prawdopodobnie ostatnią. - Ale teraz uważasz, że Quincy zabił swoją byłą żonę - powiedziała.

Ale najwyraźniej nie była, bo noc ciągnęła się w nieskończoność. W końcu około piątej Rainie zasnęła. O szóstej trzydzieści obudził ją przenikliwy sygnał telefonu. Dzwoniła Sandy O’Grady, a w jej głosie brzmiała desperacja. – Muszę porozmawiać z tym agentem FBI – przeszła od razu do rzeczy. – O Boże, Rainie, nie wiem, co robić. Rainie wstała. Czekał ją kolejny dzień śledztwa. Sprawdź – Następna sprawa. Spojrzał na nich. Rainie skinęła głową na znak, że jest skoncentrowana. Sanders okazywał znacznie mniej zapału. – Wróćmy do tego, co robiłaś rano, do listy pozostałych podejrzanych. Vander Zanden, Charlie Kenyon, Richard Mann, ojciec Melissy Avalon, ten No Lava z Internetu. – Pracuję nad tym. Tyle że nie mam zbyt wielu ludzi do pomocy. – Dobra – wtrącił poirytowany Sanders. – Podzielmy robotę między siebie. Do diabła, możemy udawać, że współpraca jest w naszym przypadku możliwa. Ja biorę Vander Zandena. Federalni mogą sprawdzić No Lavę, skoro już ukradli mi komputery. Luke Hayes ma ojca Melissy Avalon... – A ja wezmę Charliego Kenyona i Richarda Manna – zaproponowała Rainie. – Doskonale. – Sanders spojrzał na Rainie, jakby rzucał jej wyzwanie. – Zostaje nam jeszcze jeden podejrzany: Shep.