starych drzew. Karolina wprawdzie nie grywała w golfa, a Richard nie tylko nie cierpiał tego sportu, ale gardził pasją, jaką golf wzbudzał w graczach. - Wspominałeś, że nie masz ochoty tam jechać? 119 - Wiem, jednak zmieniłem zdanie. To może nam dobrze zrobić. - Nam? - Nareszcie otworzyła oczy. - Ale to przecież już w ten weekend? - Od jutra do niedzieli wieczorem. - To nie mogę. - Dlaczego? - Po pierwsze, ze względu na moje zamówienie. Mam spore zaległości. - Zabierz robotę ze sobą - zaproponował Matthew. - Możesz przecież haftować w przyjemnym pokoju hotelowym albo na werandzie. Karolina zastanowiła się przez chwilę. Pamiętała wspaniały widok, jaki wraz z Richardem podziwiali z okna pokoju. Nagle perspektywa śniadań przynoszonych przez służbę hotelową do łóżka, spacerów z Matthew, a może także bardziej intymnych chwil http://www.ogrodymody.com.pl dalej: — Wiesz przecież, że rzeczy, które nosiłam zeszłego lata, są w bardzo złym stanie. Poza tym o tej porze roku będzie na południu Francji dość ciepło. W końcu to już marzec, więc może być nawet gorąco. — Wiem, belle-mère, ale doskonale zdajesz sobie sprawę, że trudno nam będzie zdobyć tak dużo pieniędzy! — Owszem, wiem — przyznała lady Rothley. — Ale... nie mamy już nic do sprzedania? 8 — Jest jeszcze tylko jeden rysunek, który trzymałyśmy na czarną godzinę. — A więc sprzedaj go! Sprzedaj! — zawołała lady
poruszeniu zapach, jakim były przesiąknięte poduszka i narzuta, stał się jeszcze bardziej wyrazisty. Otaczał go zewsząd, rozbudzając zmysły. Wiedział, że nie zaśnie. Czekała go bezsenna noc. Jest w obcym mieście, w obcym kraju i śpi na kanapie w domu dziewczyny, której właściwie nie zna, a jego narzeczona Sprawdź Książę usiadł i jeszcze nie całkiem rozbudzony zapytał: - Późno? - Tak. Zabawa w chowanego z twoimi gorylami to całkiem niezła rozrywka, ale pora się zbierać - powiedziała. Dla niej to też był nadspodziewanie przyjemny dzień. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak miło spędziła czas wolny od pracy. Cara często wypływała łódką i zaszywała się z książką w jakiejś lagunie. Nieraz namawiała Shey na taką wyprawę, ale jak do tej pory bezskutecznie. Może od dziś Shey nie będzie już odmawiać przyjaciółce. - Mam spotkanie, na które nie chcę się spóźnić - oznajmiła Tannerowi. - Dlatego musimy wracać.