A napastnik taki zwinny, nawet w wodzie.

– Detektywie! – zawołała. – Odpowie pan na kilka pytań? Czy to prawda, że doszło do podwójnego morderstwa? Że w schowku znaleziono zwłoki dwóch dziewcząt? – Zajmę się tym – mruknął Bledsoe. Lubił dziennikarzy, to fakt, ale nie powie zbyt dużo. Odeśle Joannę Quince do rzecznika prasowego policji, który wyda oficjalne oświadczenie i odpowie na pytania, kiedy o tragedii dowiedzą się najbliżsi. To zadanie – poinformowanie rodziny – spoczywało na barkach Hayesa. Rozmowa ze zrozpaczonymi bliskimi była dla niego równie przykra jak oglądanie zwłok. Bentz przekraczał dozwoloną prędkość, mknąc piątką, autostradą, która ciągnęła się od Kanady po Meksyk. Słońce wisiało nisko nad horyzontem, sznur samochodów, choć gęsty, posuwał się szybciej, niż kiedykolwiek tego doświadczył w Luizjanie. Myślał, że po powrocie do Los Angeles poczuje się tu jak w domu, jeśli nie w departamencie, to przynajmniej w mieście i okolicy. Przecież przeżył tu szmat życia. Ale nie. Teraz tu nie pasował. Rozmowa z Olivią zdenerwowała go i nie po raz pierwszy zastanawiał się, czy nie popełnił wielkiego błędu, przyjeżdżając do Los Angeles. Po pierwsze, rozdrażnił żonę. Po drugie, jeśli Jaskiel w Nowym Orleanie dowie się, że na Zachodnim Wybrzeżu ugania się za nieboszczką, bez dwóch zdań wsadzi go do psychiatryka. Albo od razu wyśle na emeryturę, uzna, że kompletnie mu odbiło. Jego kariera w policji dobiegnie końca. I co z tego? Przecież to nie tak, że wydział bez ciebie się zawali. Nie wiadomo, kiedy i http://www.oczyszczanieorganizmu.net.pl/media/ Ale łódź wydawała się znajoma. Widział te koła, te wiosła. Poczuł, jak lodowata dłoń ściska mu wnętrzności... Nie, to niemożliwe... A jednak miał dowód przed oczami.. Te litery na kole ratunkowym... To końcówka nazwy „Meny Annę”, łodzi, na której kilka razy wypływał z Corrine... Ogarnęła go panika. Przypomniał sobie wszystkie odwołane randki, telefony nie wiadomo skąd, szalony seks, który nigdy nie przerodził się w ciepłą bliskość, zrozumienie dla jego pracy i ciągle pytania, i zainteresowanie tym, co robi... – To jest łódź – powiedział stanowczo, choć każde słowo raniło do krwi. Jak mógł być tak głupi? Tak ślepy? – Nazywa się „Merry Annę”, na cześć Merry, matki Corrine O’Donnell. Nazwę wymyślił jej ojciec. – Corrine? – powtórzyła Martinez, patrząc na niego, jakby zwariował. – Przecież to... – Moja dziewczyna, wiem. – Było mu niedobrze, zdrada go dławiła. – Chciałam powiedzieć, że to policjantka.

Widziała swoją skórę, jak marszczy się w ogniu, czuła, jak płomienie chciwie pożerają mięśnie i kości. Ogień osmali jej włosy i rzęsy... Krzyczała ze strachu pod pokładem pustej łodzi. I nikt jej nie słyszał. Wizja była tak przerażająca, tak boleśnie rzeczywista, że O1ivia starała się nie zamykać oczu. Ponura cuchnąca klatka była lepsza niż te wizje. Sprawdź szczęką kobiety w trumnie. Bledsoe mówił dalej: – Przejrzałem gości, którzy trafili do pudła po morderstwie sióstr Caldwell, a wyszli przed śmiercią bliźniaczek Springer. Tylko trzech częściowo pasowało do profilu. Po pierwsze, Freddy Baxter. Wyszedł w styczniu, przyznał się, że przejechał swoją dziewczynę. Ale ma alibi nie do podważenia. Był z bratem w Las Vegas w czasie porwania sióstr Springer. – Bledsoe trzymał w górze trzy palce, kciuk i mały były opuszczone. Eliminując Baxtera z listy podejrzanych, opuścił także serdeczny palec. Dalej, Mickey Eldridge, pociął żonę podczas awantury, wyszedł w grudniu tuż przed świętami. Ale żona, która cudem uszła z życiem, zaklina się, że się zmienił, odnalazł Boga czy coś równie głupiego, i twierdzi, że w noc porwania był z nią. – Bledsoe zgiął palec wskazujący, teraz tylko środkowy dźgał powietrze. – Ostatni, który mógłby zrobić coś podobnego, to George St. Araux. Mój ulubieniec. Pamiętacie go? Świr, który obcinał ofiarom palce u rąk i nóg. Jakim cudem