czarnym smokingu, i ona w białej, koronkowej sukni z bardzo

Marla ugieły sie nogi. Wygieła całe ciało w łuk, a wtedy Nick wsunał jedna dłon pod jej plecy, przyciskajac ja mocno do siebie. Marla wsuneła palce w jego mokre włosy i zaciskajac je spazmatycznie na jego głowie czuła, ¿e nic ju¿ jej nie powstrzyma. Nick całował ja, piescił i głaskał, rozpalajac ja do białosci. - Nick, och Nick, prosze- - wyszeptała urywanym głosem, chcac wiecej, jeszcze du¿o wiecej. Nick zsunał sie ni¿ej, przesuwajac czubkiem jezyka po gładkiej skórze jej brzucha, zatrzymujac na kilka długich jak wiecznosc sekund w cudownym zagłebieniu jej pepka. W 410 koncu uklakł, obejmujac dłonmi jej posladki, i wtulił twarz w miekkie loki u zbiegu jej nóg. - Teraz, kochanie - wymruczał, muskajac oddechem jej wra¿liwa skóre. Marla rozchyliła nogi, pozwalajac mu sie dotykac, piescic, poznawac. Oddychała z trudem, nie mogła myslec, mogła tylko czuc. Wszystkie jej zmysły, wyostrzone do granic wytrzymałosci, http://www.oczyszczalnie-sciekow.biz.pl pani samochodu i spowodowało, ¿e skreciła pani tak gwałtownie? - Nie. - Marla próbowała sie skupic, ale natychmiast rozbolała ja głowa. - Jechała pani droga numer 17 przez góry Santa Cruz. Ze sladów na asfalcie wynika, ¿e zobaczyła pani cos i wcisneła hamulec. Mo¿e to była ta cie¿arówka, albo jelen, albo... - Urwał, patrzac na nia wyczekujaco. - Nie rozumie pan, panie Paterno - powiedziała Marla, starajac sie pohamowac rosnace zniecierpliwienie. - Ja nie pamietam nawet własnego imienia - ani moich dzieci, ani mojego me¿a... nic. Tylko od czasu do czasu miewam takie przebłyski... nic nie znaczace... na przykład jakas scena ze

Jesli nie ma pani przy sobie ¿adnego dokumentu, potwierdzajacego, ¿e jest pani Marla Cahill, to, niestety, nie moge pani wpuscic. - A ja? Jestem szwagrem Marli. - Nick wyciagnał swoje prawo jazdy wydane w Oregonie i pokazał pielegniarce. - Przykro mi - powtórzyła, po czym zwróciła sie do Sprawdź jej ¿oładek, a rozmowa przy kolacji była dosc stresujaca. W pokoju nikogo nie ma. Powoli wypusciła powietrze i w tej samej chwili cos usłyszała... Stłumione kroki? 212 Co to było? Z mocno bijacym sercem odrzuciła kołdre i wyskoczyła z łó¿ka. Spokojnie, powtarzała sobie w myslach. Czuła zimna stru¿ke potu spływajacego po plecach. Obeszła pokój, łazienke, garderobe, zajrzała nawet za zasłony, szukajac sladu czyjejs wrogiej obecnosci. Niczego jednak nie znalazła. Deszcz spływał po szybach, w które dzwonił wiatr. Była sama. - Wez sie w garsc - powiedziała do siebie, ale w srodku