Wstrząśnięta, odepchnęła krzesło i nawet nie spojrzała na ojca. - Co z ciebie za potwór?

Estevana. Jak należało się spodziewać, broń była zarejestrowana na Nevadę Smitha i znajdowały się na niej tylko jego odciski palców. Pracownicy laboratorium sprawdzili plastik, w który została owinięta trzydziestkaósemka, i nie znaleźli na nim żadnych odcisków, próbek włosów ani niczego, co mogłoby im jakoś pomóc. Pozostało jeszcze ustalenie, ile czasu broń leżała na krokwi, ale na razie Nevada Smith był w tej sprawie osobą budzącą największe zainteresowanie. I to niepokoiło Shepa. Miał na temat Nevady nie najlepsze mniemanie. Podejrzewał nawet, że Smith przekupił Caleba Swaggerta i Ruby Dee, żeby zeznawali na niekorzyść Rossa McCalluma. Smith i McCallum bez wątpienia 163 mieli ze sobą na pieńku. Ale zaraz morderstwo? Wrabianie? Dla Shepa to było jak gorzka pigułka. Na swój sposób lubił Nevadę. Ale wcześniej się pomylił i teraz Nevada Smith był w niewesołym położeniu. Wszedł po schodach do domu Vianki. Dręczyła go myśl, że ktoś jeszcze wiedział o pistolecie: anonimowy cynk musiał przecież skądś pochodzić. Czyżby Nevada nie umiał trzymać języka za zębami? Może się przechwalał? Albo niechcący, może nawet po pijanemu, wygadał, gdzie jest broń. Coś tu nie grało. Kiedy podszedł do drzwi, cętkowana kotka zeskoczyła ze swojego legowiska na parapecie okiennym i zniknęła za terakotową donicą z kwitnącymi bugenwillami. Shep zapukał w ekran z siatki i zajrzał do zaciemnionego wnętrza. W rogu pokoju stał telewizor, nastawiony na hiszpańskojęzyczny kanał. - Momento - zawołała Vianca gdzieś ze środka domu. Puls Shepa poszybował ku stratosferze, gdy tylko usłyszał jej głos. http://www.nowoczesnapsychologia.pl/media/ że nie zdążę na kolację. Nie wiem, o której zjawię się w domu, ale pewnie dość późno. - Wyszedł i wtedy Shelby zrozumiała, że ojciec nigdy jej nie pomoże. Jeśli chciała ustalić miejsce pobytu swojej córki, mogła liczyć tylko na siebie. Nie jesteś całkiem sama. Masz przecież Nevadę. On jest po twojej stronie. Czy aby na pewno? Czy naprawdę może mu ufać? Gdzieś w tylnej części jej głowy powoli narastał ból. Zmęczenie wywołane niewyspaniem i nadmiar trosk sprawiały, że przez większość nocy nie mogła zmrużyć oka. Dlaczego flirtowała z Nevadą? Co ją napadło, żeby go całować? I Boże drogi, dlaczego się z nim kochała? To, co ich kiedyś łączyło, już nie istniało. Oboje byli tego świadomi, a mimo to nie umiała się powstrzymać. Weszła do kuchni i nalała sobie szklankę soku pomarańczowego. Tak, wydawało się, że on próbuje jej pomóc odszukać ich córkę, ale co potem? Co będzie, jeśli ją odnajdą? Czy on sam nie sugerował, że byłoby lepiej zostawić ją z jej przybranymi rodzicami? Nagle sok wydał jej się kwaśny. W gruncie rzeczy nie wybiegała myślami aż tak daleko w przyszłość. Najpierw

nas. Marla z trudem przełkneła sline. Zaschło jej w gardle. - Jak sie pani czuje? Chciałaby sie pani czegos napic? Z najwiekszym wysiłkiem Marla poruszyła głowa, ale pielegniarka zda¿yła sie ju¿ odwrócic. Po chwili wróciła ze szklanka wody i słomka. Sprawdź Co on tu, do cholery, robi. Znowu wpada w sidła tej kobiety. Chyba powinien pójsc do lekarza i sprawdzic, czy z jego głowa wszystko w porzadku, a własciwie mo¿e powinien sobie palnac w ten głupi łeb. Podszedł do barku i nalał sobie jeszcze troche whisky. Kostki lodu nie zda¿yły jeszcze stopniec. Upił tyk. Usłyszał dzwiek otwieranej bramy wjazdowej i podszedł do okna. Zobaczył swiatła reflektorów wje¿d¿ajacego na teren posiadłosci jaguara. ¯oładek podszedł mu do gardła. Napił sie whisky. Po kilku minutach, kiedy usłyszał winde, ruszył po schodach na góre ze szklanka w rece. Spotkał brata i jego ¿one na podescie. Marla wygladała okropnie. Była blada, opuchnieta i miała zmeczone, zapadniete oczy. Próbowała sie usmiechnac, ale nie bardzo jej to wyszło.