Caldwell, albo jego naśladowca, zaatakował akurat teraz, po dwunastu latach? Za późno, żeby

świadczy. Nie myślałem o tym, póki dzisiaj nie wspomniałeś o kolejnym biegaczu. – Może to zbieg okoliczności. – Może, ale i tak coś się dzieje. – Delikatnie mówiąc. – Dobra. Dzieje się coś dużego. I nie wierzę w zbieg okoliczności. – Ja też nie. – Więc wszystko się sprowadza do twojej pierwszej żony. – Hayes pocierał szczękę i wydymał usta. – Dlaczego akurat teraz? Dlaczego ktoś czekał dwanaście lat, żeby się zemścić? – Sam nie wiem. – Bentz zwolnił na światłach. – Muszę mieć wszystko, co masz. Wszystko. – Nie ma sprawy. – A ty musisz zwolnić. – Nie wiem, czy mogę. – Słuchaj, spójrzmy prawdzie w oczy. Policja nadal będzie cię miała na oku i szczerze mówiąc, wcale się im nie dziwię. Nie możesz przeszkadzać w dochodzeniu, sam wiesz. A policjant nigdy nie prowadzi własnej sprawy. Bledsoe i bez tego jest na ciebie cięty. – Zawsze był. Dam sobie radę – mruknął Rick filozoficznie, choć w jego głosie pojawiła się nuta gniewu. – Nieważne. W departamencie mówi się, że twój powrót spowodował te morderstwa. http://www.mojabudowa.edu.pl powątpiewaniem rozglądał się po okolicy. Niby dlaczego miałaby go wabić tutaj, między wieżowce, które jak senne olbrzymy przycupnęły w nocnym świetle? Ulicą przemykały nieliczne samochody. Skrzyżowania błyskały zielenią i czerwienią, wysokie latarnie spowijały wszystko fluorescencyjnym światłem samotności. Nie dostrzegał niczego wyjątkowego. Wiedział tylko, że ktoś igra sobie z nim coraz śmielej. Kto mu to robi? I, co ważniejsze, dlaczego? Rozdział 8 Nie pojmuję, dlaczego mi nie powiedziałeś. – Kristi ziała złością na drugim końcu bezprzewodowego połączenia. – Masz pojecie, która jest godzina? – Owszem. Ósma rano.

– Pewnie. – Rzucił mu zapalniczkę. Montoya złapał ją w locie. – Dzięki. Acacia zdusiła niedopałek i już miała wejść do środka. Montoya zapalił. – Widzieliście może Fernanda? Wszyscy umilkli. – Nie? – Zmarszczył brwi. – Słyszałem, że tu pracuje, a wisi mi kasę. Chciałem ściągnąć dług. Sprawdź co najmniej pięć osób żyłoby do dzisiaj. – Zapiął rozporek, podszedł do umywalki. – Zapytaj krewnych Mcintyre, Newell, Esperanzo i sióstr Springer. – To nie są gliniarze, rozumują inaczej. – Och, dodaj jeszcze Donovana Caldwella, Alana Graya i nawet Bonitę Unsel. Rozmawiałem z nimi i wiesz co? Wszyscy uważają, że to Bentz. Hayes pokręcił głową. – To nie są policjanci. – Unsel tak. – I ma żal do Bentza. Byli kiedyś razem. – Też mi problem. Bentz był swego czasu niezłym casanową. Złamał wiele serc w wydziale. – Ze złośliwym uśmiechem dodał: – Nawet twoja dziewczyna z nim romansowała. Hayes się tego spodziewał – cały Bledsoe. Zmienił temat. – Rozmawiałeś z Grayem? Bledsoe skinął głową.