powiedział. Du¿o, du¿o wiecej.

człowieka. Zaczeło ja ogarniac przygnebienie. A jesli sie oka¿e, ¿e ten straszny wypadek nastapił z jej winy? Jak zdoła z tym ¿yc? O Bo¿e, nie... prosze, nie. Nie bede w stanie ¿yc z takim brzemieniem... Przełkneła sline i skarciła sie duchu za to u¿alanie sie nad soba. - Prosze mi powiedziec, co zdarzyło sie tamtej nocy. - Doszła do wniosku, ¿e woli najgorsza nawet prawde od ocenzurowanej wersji rodziny. Spojrzała twardo na policjanta. - Chce znac prawde. - Prawde, cała prawde i nic, tylko prawde? Co to miało byc, jakis kiepski ¿art? Wzruszyła ramionami. - No... chyba tak. - To stary, telewizyjny frazes dotyczacy procedury sadowej - wyjasnił. Marla zdała sobie sprawe, ¿e ciekaw był jej reakcji. Sprawdzał, ile rzeczywiscie pamieta. Tak jakby jej nie wierzył. Po co jednak miałaby udawac amnezje? Czy było cos, czego o sobie nie wiedziała? Cos, co budziło jego nieufnosc? Paterno usiadł na jedynym plastykowym krzesle stojacym http://www.medycynapracy.net.pl - Przepraszam, to moja wina - powiedziała Marla, biorac syna z rak babci. - Co słychac, kolego? - spytała uszczesliwiona, ¿e przestał płakac i spojrzał na nia wielkimi, ciekawymi oczyma. - Tak lepiej, co? Miałam kilka spraw do załatwienia - zwróciła sie do tesciowej. - A potem wstapilismy jeszcze na komisariat. W koncu zło¿yłam oswiadczenie dotyczace wszystkiego, co mi sie przypomniało o wypadku. Zabrało nam to wiecej czasu, ni¿ sadziłam. Starsza pani sciagneła usta z niezadowoleniem, ale Marla postanowiła, ¿e nie da sie wpedzic w poczucie winy. - Zaraz bedzie kolacja - oznajmiła Eugenia. - Swietnie. Zjadłabym konia z kopytami. - Na mysl o jedzeniu Marli zaczeło burczec w brzuchu. Pierwszy

dała sie namówic na udział w tym przedsiewzieciu. - Marla chciała, ¿ebym zaszła w cia¿e - ¿ebym poddała sie sztucznemu zapłodnieniu - a potem, kiedy ju¿ bedzie wiadomo, ¿e to chłopiec, ukryła sie gdzies i po rozwiazaniu oddała jej dziecko. - Bo¿e, jak strasznie to teraz brzmiało. - Marla miała nosic wkładki, takie jak aktorki w telewizji, przez szesc czy siedem Sprawdź Serce podeszło jej do gardła. Nie miała dosc czasu, by wyjsc na korytarz i pobiec do swojego pokoju. Alex zobaczy ja na pewno. Musi wiec miec nadzieje, ¿e wejdzie przez apartament, a potem, kiedy on pójdzie do swojej sypialni, jej uda sie wymknac na korytarz i szybko przekrasc sie do pokoju Jamesa. Dr¿acymi palcami poskładała dokumenty, zamkneła szuflady, a potem drzwi na korytarz. Alex wchodził na ostatni stopien. Usłyszała charakterystyczne skrzypniecie. Bezszelestnie wygładziła siedzenie krzesła, a potem wsuneła je pod biurko. Zgasiła swiatło i jednym susem wskoczyła do siłowni. Przymkneła drzwi, zostawiajac tylko szpare. Czekała, 395