131

Wyszła z klubu między czwartą a piątą rano i wtedy widziano ją po raz ostatni. Nie prowadziła, więc w tej sprawie odpada szukanie jej samochodu. Nic nie wiadomo, żeby wzywała taksówkę. Zniknął jej telefon komórkowy, ale w wykazie rozmów, który dostaliśmy od operatora, nie ma połączenia z firmą taksówkową. Ostatni telefon wykonała do szkoły językowej. Pytała o lekcje francuskiego. Nigdy się w tej szkole nie zjawiła, więc to ślepy zaułek. Miała chłopaka, ale się wymeldował. Świadkowie mówią, że tej nocy, gdy zniknęła, był na przyjęciu w West Palm. Zasnął tam zresztą. Czterech świadków może potwierdzić, że nie obudził się do późnego popołudnia. Policja w trzech okręgach bada każdy trop, ale nie ma ich wiele. W telewizji codziennie nadają ostrzeżenia. Niczego nie mamy. Zabójca zwykle wpada, gdy popełni błąd. Ten jeszcze go nie zrobił. Policja nie jest w stanie przesłuchać wszystkich, którzy odwiedzili któryś z nocnych klubów w południowej Florydzie. http://www.medycyna-estetyczna.org.pl/media/ Kelsey rozejrzała się wokół. Stali na kotwicy, wokół nich kilka innych łodzi, słońce jednak tak raziło, że trudno było rozpoznać ich nazwy. Szyprowie często zabierali tu turystów. Dużo ryb, ładne piaszczyste dno, no i tuż przy granicy rezerwatu. Wiele morskich stworzeń lekkomyślnie opuszczało to schronienie i przypływało tutaj. 261 Pogrzebała w skrzyni ze sprzętem. Wybrała maskę i fajkę do nurkowania. Przepłukała maskę, nałożyła i weszła do wody. Dane sprawdził kilka łowisk. Czuł niepokój. Tym większy, że Andy Latham znów znalazł się na

doznania porażki, do kopców zaś da się dotrzeć labiryntem, o którym wróg nie mógł wiedzieć. Król przywołał gestem pozostałych rycerzy, by wszyscy mogli wysłuchać planu, potem podjął decyzję i nakazał zajęcie pozycji do ataku. - Bądźcie czujni - zażądał nagle ojciec Gregore. Król spojrzał na zakonnika, jego czoło przecięła Sprawdź jak to pojechaliście do Canadych? Przecież on chyba miał wczoraj wykład? - Sean i ja poszliśmy go posłuchać i jakoś tak się złożyło, że potem jeszcze pojechaliśmy z wizytą. Stacey obrzuciła ją spojrzeniem pełnym wyrzutu. - Poszliście na jego wykład i nie pomyśleliście o tym, żeby zabrać mnie ze sobą? - Ponieważ podjęliśmy decyzję spontanicznie. - No i co o nim myślisz jako o wykładowcy? Jessica napiła się kawy. - Jest naprawdę świetny. Bardzo dobrze zna się na rzeczy. - Widziałaś tam Bobby'ego? - Twojego Bobby'ego? - Hm, jeszcze nic mi nie wiadomo o tym, żeby był moim Bobbym -