Kozacy nieudolnie usiłowali wypytywać stajennego, lecz ich angielszczyzna była zbyt

wrzosowiskach, w takim miejscu, by nikt nigdy ich nie znalazł. Nie martwił się, że Talbot Old Hall przejdzie w obce ręce, zwłaszcza jeśli nowym właścicielem miał być ten bezmyślny idiota. Choć czuł złość z powodu przegranej, był w niezłym humorze, kiedy schodził na ląd. Satysfakcję sprawił mu widok Siergieja, który czekał na niego na przystani. W wilgotnej, porannej mgle mógł rozróżnić zarys powozu. Był wyczerpany, miało sucho w ustach od picia alkoholu przez całą noc i pragnął jak najprędzej powrócić do luksusowego hotelu, w którym zamieszkał. Najpierw się prześpi, a potem pośle po Evę, żeby uleczyć zranioną próżność. Gdy Siergiej szedł ku niemu, Michaił spojrzał w stronę zwycięskiej pary, która - witana owacjami - wysiadała z małej łodzi, odwożącej na brzeg gości regenta. - Nie spiesz się tak, Siergieju - mruknął sardonicznie w odpowiedzi na ukłon dowódcy Kozaków. - Przegrałem. - Nieważne, wasza wysokość. Mamy dla pana coś lepszego niż wygrana w karty. - Siergiej uśmiechnął się z dumą. - Złapaliśmy dziewczynę. Michaił gwałtownie nabrał tchu. - Gdzie?! - Wyciągnęliśmy ją z kryjówki pod miastem. Chodźmy, wasza wysokość. Zaraz ją pan zobaczy. Pędzili w wygranym przez siebie paradnym ekwipażu - granatowym powozie ze złoceniami, zaprzężonym w sześć siwych koni. Alec siedział na miejscu stangreta, a Drax, http://www.meble-designo.com.pl - Widzę, że czujesz się niezręcznie. - Carlise nie zamierzał marnować czasu na kurtuazję. - Usiądź, proszę. Potulnie przysiadła na brzegu, fotela i czekała. Wygląda jak gołębica, pomyślał Carlise. Mała, szara gołębica, która dobrowolnie pakuje się w łapska lisa. Sprawiała tak niepozorne wrażenie, że patrząc na nią, książę nie mógł uwierzyć, iż to dzięki niej zostanie zamknięty najczarniejszy rozdział w historii jego życia. - Emmett ma do ciebie pełne zaufanie. - Obiecuję, że go nie zawiodę - odparła, czując ulgę, że książę nie zagadnął ją o Edwarda. - Dlaczego zgodziłaś się na tak niebezpieczne zadanie? Zdziwiona, uniosła brwi. Odpowiedź była dla niej oczywista. - Bo mnie do niego wyznaczono. - Mogłaś odmówić? - Tak, Wasza Wysokość. Agent ma do tego prawo. - A więc zgodziłaś się, ponieważ tego chcieli twoi zwierzchnicy? - Nie tylko. Przestępcza organizacja Blaque'a zagraża również mojej ojczyźnie. Terrorysta zawsze i wszędzie jest terrorystą, i jako taki stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo. - Czyli w swojej decyzji kierowałaś się przede wszystkim dobrem kraju. - Tak jest, Wasza Wysokość.

- Co jeszcze czułeś? - Nie wiem. Nie mogę sobie przypomnieć. - Odsunął się od niej. - To było dawno temu. - Przecież straciłeś matkę rok wcześniej. Może potrzebowałeś tylko, żeby ktoś ci okazał troskę? - No cóż, ona z pewnością to zrobiła. Sprawdź ocalić wioskę, mimo że właśnie gra stała się twoim przekleństwem. I nie chciałeś ode mnie niczego w zamian, prócz tego, żebym ci zaufała. Czyż nie na tym polega rycerstwo? Czy komuś takiemu jak ty trzeba przebaczać? Alec patrzył gdzieś w bok, z wargami zaciśniętymi w cienką linię. Gdy przeniósł wzrok na Becky, rzuciła mu się bez słowa w objęcia. Długo trwali w uścisku. Alec ze wzruszenia nie mógł wykrztusić ani jednego słowa. Wreszcie zamknął oczy i ukrył twarz w jej włosach. - Wszystko, co dotąd robiłem dla ciebie, jest niczym wobec tego, wobec tego, co jeszcze chcę zrobić - szepnął ledwo dosłyszalnie. - Becky, jeśli byłoby trzeba, zginąłbym za ciebie. Gładziła go po jasnych włosach. - Nie. Nawet nie próbuj tak mówić. Pragnę cię mieć całego, żywego, szczęśliwego i pogodzonego ze sobą. Nie chcę, żeby nękała cię przeszłość. A już na pewno nie musisz się