szeptem: – Przez niego przeszłam przez piekło, Liwie, a teraz jego kolej. Czas, żeby i on

wtedy, gdy Phillip Ames twierdził, że widział mężczyznę idącego za Lucille, napisała wiadomość do siostry. Oba telefony były na miejscu zbrodni łącznie z wiadomościami, których treść pokrywała się z tym, co uzyskali od operatora sieci. Bydlak, który porwał Elaine, wysłał jej zdjęcie, zakneblowanej, przerażonej, do Lucille, na krótko przed tym, jak i ją zaatakował. Dwanaście lat temu, podczas dochodzenia w sprawie sióstr Caldwell, nie znaleźli komórek. Ofiary ich nie miały. To jedno z nielicznych odstępstw od tego, co się działo teraz, choć tę akurat różnicę można złożyć na karb zmian w technologii, dostępności i modzie. Była to jednak tak naprawdę jedyna poważna różnica między obydwiema zbrodniami – chociaż warto też zauważyć, że siostry Caldwell znaleziono w starym magazynie, a siostry Springer – w schowku. Hayes przeglądał sprawozdania, bawił się ołówkiem i nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje dokoła. Wyczuł raczej, niż zobaczył, że przy jego biurku staje Dawn Rankin. Miała torebkę na ramieniu, sweter w garści, jakby zmierzała do wyjścia. – Zgadnij, kto do mnie dzwonił? – zapytała bardzo poważnie. – Poddaję się. – Donovan Caldwell. Pamiętasz? Brat bliźniaczek? – No. Teraz słuchał jej uważnie – wiedziała o tym. Uśmiechnęła się szeroko, aż zobaczył szparę między przednimi zębami. http://www.meble-biurowe.info.pl rozkoszował się tym, że pozbawia je życia w chwili, gdy stawały się dorosłe. – Cholera jasna. – Hayesowi zrobiło się zimno mimo upału panującemu w ciasnym, dusznym pomieszczeniu. Urodziły się z różnicą czternastu minut, więc tak samo umarły. Nie miał wątpliwości, że Elaine – młodsza, urodzona minutę po pierwszej – była świadkiem cierpień Lucilłe, uduszonej czterdzieści siedem minut po dwunastej. Zapewne tą samą wstążką, która teraz oplatała jej włosy, przeguby, kostki i usta. Hayes domyślał się, że na wstążce znajdą ślady skóry tam, gdzie wbiła się w miękkie ciało na szyi. I że znajdą jeszcze inne ślady na ich ciałach; dziewczyny oszołomiono, podduszono paskiem, a potem zamordowano wstążką, w którą wpleciono drut. Każda z nich przeżyła dokładnie dwadzieścia jeden lat. Zupełnie jak bliźniaczki Caldwell, ostatnia sprawa, nad którą RickBentz pracował w Los Angeles. Sprawa, która trafiła na półkę archiwum, gdy odszedł.

Caldwell... To tylko zbieg okoliczności. – Skrzywiła się. – Musi być. – Spojrzał na nią i niemal widział, jak obracają się trybiki jej umysłu. – Prawda? – Tak. – Ale przyznaję, że jego powrót wywołał niemałe poruszenie. Ty oglądałeś miejsce zbrodni, a po wydziale plotki rozprzestrzeniały się z zawrotną szybkością. Dziwne, co? – A kogo to obchodzi? – zdziwił się. Sprawdź na wschód, nie była tego pewna. Nie zwracała na to uwagi, wreszcie się odprężała, nabierała pewności, że wymknęła się prześladowcy. O ile takowy istniał. Kolejny dzień w południowej Kalifornii. Zobaczyła, jak szybko dogania ją granatowy SUV. Serce podeszło jej do gardła, ale minął ją, a w ślad za nim białe bmw. Włączyła radio, chcąc ukoić nerwy. Pociła się, a palec nadal krwawił. Pokonywała kolejne kilometry, nic się nie działo, zaczynała oddychać spokojniej... Naprawdę się uspokoiła. Odpłynęła trochę i niemal wjechała w inny samochód. Kierowca zatrąbił głośno. – Wzajemnie, palancie – mruknęła, ale zdawała sobie sprawę, że nie powinna siedzieć za kierownicą nie przy takim natężeniu ruchu, nie w jej stanie. Na najbliższym zjeździe skręciła w... Dobry Boże, gdzie ona właściwie jest? Na wsi? Nie poznawała tej okolicy, dziwiły ją domy rozsiane z rzadka wśród pól i zarośli. Była nie wiadomo gdzie, valium zaczynało działać. Mrużąc oczy od słońca, zerknęła w boczne lusterko. Zbliżał się do niej granatowy SUV.