syn, Pierce Quincy zabrał go dziś po południu? Oczywiście, wylegitymowali

koszulę i jego ciepłą rękę. Nie odsunął się. Rainie leżała u jego boku. Czekała na coś. Strach. Pola żółtych kwiatów. Spokojnie płynące strumienie. Miejsca, do których uciekała myślami. Prawie cały czas czuła ciepło ciała Quincy'ego na swoim boku. Przypomniała sobie, co czuła w czasie ich wspólnego ostatniego wieczoru. Pożądanie. Prawdziwe, autentyczne pożądanie. Nie sądziła, że jeszcze było ją na to stać. Quincy nigdy by cię nie skrzywdził - powiedziała Kimberly. Rainie wiedziała o tym. Może więc nie rozumiała samej siebie? Ludzie potrafią krzywdzić. Mogą bić pięściami, znęcać się, dręczyć, mogą robić nawet gorsze rzeczy albo umrzeć i zostawić człowieka na pastwę losu. Człowiek może się bronić. Może nawet zabić napastnika, stając się tym, kto zadaje ból. Człowiek może zacząć karać samego siebie, ponieważ jego matka nie żyje, a ktoś przecież musi przejąć rolę dręczyciela. Człowiek może więc karać się dzień po dniu, pogrążając się coraz bardziej. Tylko dlatego, że inaczej po prostu nie umie. Można robić to wszystko, ale można też próbować się zmienić. Można przestać pić. Można przestać sypiać z kim popadnie. Można zacząć lepiej się traktować, a nawet zacząć się szanować. Tyle że wcześniej czy później trzeba zacząć w siebie wierzyć. Możliwe, że Rainie jeszcze nie była na to gotowa. http://www.max-creative.pl/media/ w salonie z odstrzeloną głową. I na nieszczęście dla mnie, to ja ją znalazłam. – Aresztował cię Shep O’Grady? – Tak. – Wzruszyła ramionami. – Też bym na jego miejscu tak postąpiła. Całe miasteczko wiedziało, co wyprawia moja matka. A teraz leżała martwa, a ja miałam na włosach kawałki jej mózgu. Byłam idealną podejrzaną. Tyle że zamordował ją kto inny. – Kto? – Oficjalnie sprawa pozostała nierozwiązana. Nieoficjalnie zrobił to jej ówczesny absztyfikant. Sąsiadka widziała, jak wchodził do naszego domu, a niedługo potem usłyszała strzał. Może doszło do kłótni kochanków, a może facet po prostu się spił. Matka nie spotykała się z subtelnymi intelektualistami. To był, o ile wiem, jakiś kierowca. Rozesłano list gończy, ale drań zniknął jak kamfora. Pewnie wyjechał. Minęło tyle lat, że nawet nie pamiętam, jak się nazywał. – Rainie znów wzruszyła ramionami. – Biorąc pod uwagę styl życia mojej matki, ta historia chyba nie mogła inaczej się skończyć.

- Świetnie. - Podeszła kelnerka. Zamówili po porcji żeberek z frytkami z słodkich ziemniaków. Gdy tylko kelnerka odeszła, Vince spróbował jeszcze raz - Jak długo zostaniesz w Wirginii? - Nie wiem. Na razie mam więcej pytań niż odpowiedzi. Przy takim tempie zdobywania informacji mogę tu zostać na dłużej. - Gdzie się zatrzymałaś? Sprawdź sypiają w łóżkach, więc niech lepiej Becky przyzwyczai się do tego. Mama chyba się z nim nie zgadzała. Ale Becky nie obchodziło to specjalnie. W swoim pokoju też miała szafę. Wybrała tę na korytarzu tylko dlatego, że była bliżej miejsca, gdzie spał tata. Bo chociaż lubiła Wielkiego Misia, nie wiedziała, czy umie walczyć. W końcu był tylko pluszakiem z guzikiem zamiast nosa. Mama i tata kłócili się o Danny’ego. – On potrzebuje pomocy, Shep! Poważnej pomocy, której nie otrzyma w poprawczaku. – Wiem o tym! Ale musimy być cierpliwi, Sandy. Słyszałaś, co mówił adwokat. Jeśli Danny zacznie rozmawiać nie z tym, z kim trzeba, może się to obrócić przeciwko niemu w sądzie. Zresztą, o jaką pomoc ci chodzi? Musimy poczekać na wyniki badań psychologów. Wtedy będziemy wiedzieć więcej. – Za sześć miesięcy albo za rok? Na miłość boską, on już próbował popełnić samobójstwo...