– Rainie, ta demonstracja nie była dobrym początkiem rozmowy.

widelcem odłamuj, taka jest miękka i krucha. A wszystko dlatego, że u mnie bydełko z miejsca się nie rusza, je u siebie, w boksach: tam i trawkę mu najbardziej soczystą dostarczają, i kwasem poją, i boki myją. Naprawdę, radzę spróbować, nie pożałujesz. Ale i łakoma pokusa na upartego gościa nie podziałała. – A ja myślałam, że w klasztorach niepostnego w ogóle się nie jada, nawet w mięsopust – powiedziała pani Lisicyna, z widocznym zadowoleniem opadając na oparcie krzesła. – U mnie się jada i grzechu w tym nie widzę. Jeszcze w początkach sprawowania urzędu doszedłem do wniosku, że z poszczącego dobry pracownik nie wyjdzie – siła nie ta. Dlatego brać swoją karmię pożywnie. Przecież Pismo Święte nigdzie jedzenia mięsa nie zakazuje, tylko je rozumnie ogranicza. Powiedziano bowiem: „Gdy da wam Pan mięso jeść...” I jeszcze: „I da wam Pan mięso jeść, i będziecie jeść mięso”. – A nie żal życie biednym krówkom i świnkom odbierać? – spytała z wyrzutem Polina Andriejewna. – Też przecież stworzenia Boże, iskrę żywą w sobie noszą. Czcigodnemu ojcu, zdaje się, nie pierwszy raz zadawano to pytanie, bo odpowiedział bez namysłu: – Wiem, wiem. Słyszałem, że tam u was w stolicach teraz moda na wegetariaństwo panuje i wielu pasjonuje się obroną zwierząt. Ludzi by lepiej bronili! Proszę powiedzieć, łaskawa pani, czym nasza sytuacja jest lepsza? O bydełko chociaż ludzie dbają, zanim odprawią do rzeźni – karmią, pielęgnują. I proszę jeszcze to wziąć pod uwagę: krowy i świnie nie znają strachu przed śmiercią, i w ogóle nie przypuszczają, że są śmiertelne. Życie mają http://www.max-creative.pl Przewielebny pomyślał, kiwnął głową. – Tak, tak, czytałem w „Wiadomościach Fizycznych”. Uran to taki naturalny pierwiastek, obdarzony niezwykłymi właściwościami. Badają go teraz, jak i inny pierwiastek, rad, najwybitniejsze umysły Europy. A smółka uranowa, jeśli się nie mylę, to minerał, w którym zawartość uranu jest bardzo wysoka. Tak, zdaje się? – Osoba duchowna interesuje się. Dobrze – pochwalił Lampe. – Niebieska aura. Mądra głowa. – Bóg z nią, z moją głową. No więc co z tą pańską smółką? Fizyk wyprostował się dumnie. – Moje odkrycie. Jądro zaczyna się dzielić. Samo. Potrzebny szczególny mechanizm. I nazwę wymyśliłem: „dzielnik jądrowy”. Niewiarygodnie trudne warunki. Na razie niemożliwe. W przyrodzie teoretycznie możliwe. Ale rzadki zbieg. A tu jak raz! Nadzwyczaj rzadkie! – Uczony przyskoczył do stołu, zaszeleścił kartkami grubego zeszytu. – O, o! Ja

Równo o północy, kiedy trzeci wymiar zlewa się z dwoma pierwszymi, w wyniku czego następuje oczywiście transformacja czasu (czyli w ziemskim znaczeniu on jakby się zatrzymuje), trzeba stanąć przed znakiem, przeżegnać się i wymówić słowa magicznej formuły: „Przyjdź, duchu nieczysty (albo «duchu święty», to zależy od potrzeby), na ślad, któryś zostawił, na to Gabriel ze Złym ma umowę”. Przy tym poszukujący powinien być zupełnie nagi i nie mieć na sobie Sprawdź żeby sprawdzić, czy słucha. Podprokurator słuchał, i to bardzo uważnie, ale sądząc ze zmarszczonego czoła – niewiele rozumiał. W przeciwieństwie do biskupa niezbyt interesował się nowościami postępu naukowego, oprócz czasopism prawniczych niemal niczego nie czytał, a o tajemniczych właściwościach radu i uranu w ogóle nie słyszał. – Co zatem wykazała analiza składu meteorytu? – spytał władyka. – Platynowo-irydowy samorodek. Stamtąd. – Lampe pokazał palcem na sufit. – Czasem z kosmosu. Ale rzadko. Taki wielki nigdy. Oczywiście stalowym pilnikiem w żaden sposób! Gęstość dwadzieścia dwa! Tylko diamentem. I z miejsca nijak. Pudów półtorej setki, dwieście. – Dwieście pudów platyny! – zawołał podprokurator. – Ale to przecież ogromna wartość! Po ile uncja platyny? Sergiusz Nikołajewicz wzruszył ramionami.