do najchudszych, lecz przez to wzbudzała jeszcze większe zaufanie,

- Dzień dobry, panie Blackthorne - powiedział Mark, pod chodząc wolno. - Miło mi w końcu pana poznać. Podali sobie ręce. Mark przedstawił siebie, swojego partnera, a potem resztę obecnych. Richard uśmiechnął się, kiwnął głową. Cały czas zachodził w głowę, kiedy się zacznie. Kiedy znowu pojawi się ból. Ale nic się nie działo. Nic. Nagle usłyszeli brzęk tłuczonego szkła. Podłogę za ich plecami zasypały odłamki. Richard podbiegł tam i odsunął zasłony na oszklonych drzwiach. - Mark, w schowku koło kuchni jest młotek, gwoździe i pa rę desek. Policjant pobiegł po nie, po czym razem z Richardem zabezpieczyli okno. Laura zmiotła szkło. Pomagał jej Richard. Gdy wstał z klęczek, bez słowa wzięła od niego szufelkę i poszła do kuchni. Zmarszczył czoło. Coś było nie tak. Zaczął go męczyć niepokój. Lecz nie miał jak z nią porozmawiać, bo ani przez chwilę nie byli sami. Otaczało ich za dużo ludzi. A Richard musiał przyznać, że niełatwo mu było nawyknąć do ich obecności. Poszedł do biblioteki. Na sofie leżał pogrążony w lekturze http://www.logopedawarszawa.com.pl - Zrobiłaś to celowo. Kłóciłaś się ze mną, szukałaś sobie zajęć, żeby zrobiło się za późno. Wzruszyła ramionami, tłumiąc uśmiech. Nachmurzył się. Laura podeszła do niego i otoczyła go w pasie ramionami. - Jestem właśnie tu, gdzie chcę być, Richardzie. Gdybyśmy się teraz rozdzielili, zamartwiałbyś się o nas na śmierć. Posuwałybyśmy się noga za nogą w głąb lądu razem z milionem innych ludzi. Dobrze o tym wiesz. Złagodniał. Przytulił ją. - Tak, pewnie masz rację. Wsunął dłonie pod jej bluzę. Dotykał jej brzucha, piersi. I nie przestawał całować. Z gardła wydobyło się jej ciche, uwodzicielskie mruczenie. -Czy już pora iść do łóżka? - wyszeptał.

A co miały znaczyć jego słowa na balkonie o wdzięczności, jaką dla niej żywi za opiekę nad dziećmi? Po namyśle Lily uznała, że było to zwykłe zdawkowe podziękowanie, wygłoszone do kogoś, komu co tydzień sowicie płaci się za wykonywanie obowiązków. Wiedziała jednak, że Theo przygląda się jej uważnie – i była zadowolona, że dziś rano zrobiła wszystko, by wyglądać równie Sprawdź W tym momencie dzieciaki zawołały ją do windy. Speszona Lily wykorzystała ten pretekst, podziękowała uprzejmie kobietom i umknęła. Niemniej ich opinia, jakkolwiek błędna, sprawiła jej prawdziwą przyjemność. Zrobiło się jej miło, że wygląda, jakby należała do tej rodziny... jakby była żoną Thea – choć zarazem ta myśl wydała się jej dziwna. Jednak nigdy by mu o tym nie powiedziała. Wiedziała, że zawsze będzie uważał za żonę tylko jedną kobietę – swą ukochaną Elspeth. Wieczorem tego dnia położyli dzieci do łóżek i zostawili pod opieką czuwającej na piętrze hotelowej niani, a sami zeszli do jadalni na kolację. Podczas posiłku Theo z przyjemnością przyglądał się Lily. Była lekko opalona, prawie bez makijażu i jak zawsze