wyszłas za ma¿.

Wiedziałem, ¿e tak własnie bedzie z toba. Puscił ja i Marla nagle poczuła sie strasznie osamotniona. Osierocona. Nagle poczuła na rozgrzanej skórze powiew chłodnego wiatru, który podrywał z ziemi zeschłe liscie i przynosił zapach deszczu. - Do diabła, Marla, nie mo¿emy tego zrobic. - Myslisz, ¿e o tym nie wiem? - Wiec nie prowokuj takich sytuacji. - Ze złoscia chwycił ja za reke, odwrócił sie na piecie i ruszył do samochodu. Marla wysuneła palce z jego dłoni i wsadziła rece głeboko do kieszeni, podbiegajac, by dotrzymac mu kroku. - Nie badz na mnie zły, Nick - powiedziała, kiedy przechodzili przez ulice. Marla musiała sie schylic, mijajac kobiete z wielkim parasolem. Nick spojrzał na nia, rozbrojony. - Nie jestem na ciebie zły. - Ale tak własnie sie zachowujesz. - Nie chce tylko, ¿eby sytuacja jeszcze bardziej sie skomplikowała. - Ujał ja za reke, ¿eby pomóc jej obejsc me¿czyzne na wózku inwalidzkim. Zaraz potem ja puscił. http://www.kosmetyki-naturalne.edu.pl odurzajace, ¿eby nie zaczeła pani odzyskiwac pamieci. Ale zdarzyło im sie pare potkniec. 466 - Pierscionek z rubinem. - Wspomniała o nim. - Paterno kiwnał głowa. - Alex wło¿ył go do kasetki z bi¿uteria nastepnego dnia. - A ja sadziłam, ¿e trace rozum. - Nie wiedziała jednak, jak udało sie pani wejsc do gabinetu. - Ukradłam klucze Eugenii... czy ona te¿ brała w tym udział? - Nie! Niewinna jak dziecko. Jest przera¿ona tym, co sie stało. Wiedziała, ¿e Alex i Marla mieli problemy i ¿e w firmie

Shelby powtarzała sobie w duchu, siląc się na uśmiech i udając; że jej serce nie zostało do głębi zranione. Wsiadła do furgonetki, uruchomiła silnik, zawróciła samochód i pojechała do głównej części ojcowskiego rancza. Nevada się nie odzywał, tylko patrzył przez okno. Twarz miał jak z kamienia, kurze łapki w kącikach oczu były bardzo widoczne, bo mrużył oczy w słońcu, opierając łokieć na otwartym oknie. Nad czym tak przemyśliwał podczas jazdy, kiedy słońce wschodziło coraz wyżej? Może nad tym, czyją córką jest Elizabeth, jego czy Rossa McCalluma? Shelby poczuła piekącą gorycz w gardle. Sprawdź - Wiem - przyznała Shelby. Czuła coraz większy chłód w sercu i nie odrywała wzroku od jego stalowoszarych oczu. Wciąż kurczowo ściskała kierownicę. O Boże, jakże pragnęła, żeby to było jego dziecko. - Tylko... po prostu nie mogę w to uwierzyć. - Dziecko niczemu nie jest winne. - Chwycił jej rękę wielkimi, stwardniałymi palcami. Poczuła siłę tego uścisku i uświadomiła sobie, że nie miał na myśli tylko Elizabeth, ale także siebie. On, Metys, cierpiał ból odrzucony przez matkę, padł ofiarą okoliczności, których nie był w stanie zmienić. Bolało ją, ile musiał znieść. - No, dobrze, Shelby. - Zerknął na niebo przez przednią szybę. - Zaczynamy. Twoja córka już tu jest. Shelby błyskawicznie odwróciła głowę. Zobaczyła samolot, a raczej malutką plamkę na niebie. Poczuła ucisk w żołądku i nagle ogarnęły ją wątpliwości. Co będzie, jeśli Elizabeth ją odrzuci albo jeśli nie przypadną sobie do gustu, albo... 184 Nevada złapał ją za ramiona i zanim zdążyła pomyśleć, przyciągnął ją do siebie i mocno pocałował w usta. Ten pocałunek rozproszył wszelkie złe przeczucia. Wreszcie odrzucił do tyłu głowę.