staruszka. Okazało się, że stoją tuż przed tylną werandą małego

przepowiedział. Mnie tam nic nie gadał, ale musiał coś wychlapać komuś innemu. Lorenzo to głupi był, zawsze. A gardło mu podcięli na przestrogę dla innych, żeby nie zdradzili. - Kto jeszcze znał tego bogatego gringo7. Lola pokręciła głową. - Ja znałam tylko Lorenza i Pavona. Mówili obaj, że tak będzie lepiej. Ja wiem, że jeszcze była kobieta, gringa, co im pomagała. Ale nigdy nie mówili mi jej imienia. Ona załatwiała jakieś papiery po tamtej stronie granicy, takie papiery, co tam stało napisane, gdzie dzieci się urodziły - Wiesz, gdzie mieszkała? W jakim stanie? - Za granicą - Lola machnęła ręką. - Niedaleko. Nie w Teksasie. - Nowy Meksyk? - Może. Nie pamiętam. Ja wtedy nawet nie chciałam słuchać, seńor. - Wiesz, gdzie mieszkał bogaty gringo7. an43 217 - Nie, nie - zaprzeczyła, ale jej twarz mówiła co innego. - Ja nic o nim nie wiem. http://www.kon-krakow.pl rozdzieleni grubym pniem, wciąż połączeni naciągniętym paskiem. Milli także udało się chwycić korzenia, a jednocześnie zaprzeć stopami o wystający z dna kamień. Prąd rzeki wciąż napierał, ale kobiecie udało się wyprostować drżące kolana i zablokować je w tej pozycji, trzymając się mocno. - Puszczam pasek - zdołała wykrztusić. - Trzymam się drzewa. Jak u ciebie? - W porządku - odparł. Milla odwinęła sobie pas z nadgarstka, odpłynął z wartkim prądem. Spanikowała przez moment, gdy woda naparła na nią silniej, jakby czując, że nie ma już liny łączącej dwójkę ludzi. Kobieta silniej chwyciła się drzewa i utrzymała pozycję. an43

- Co robisz? - Próbuję zadzwonić do biura. - Po co? - zapytał zwyczajnie. Spojrzała na niego ze zdziwieniem, odpowiedź wydawała się jej oczywista. - Bo minęły już trzy tygodnie i muszę sprawdzić, co tam się Sprawdź wjeżdżając na ścieżkę tak kamienistą i stromą, że Milla szybko zamknęła oczy i chwyciła się mocno fotela, pewna, iż lada moment czeka ich dachowanie. Ścieżka wreszcie się skończyła (Milla musiała przyznać, że również określenie „ścieżka" było eufemizmem). Stanęli u podnóża stromej góry - Stąd idziemy pieszo - oznajmił Diaz, wyłączając silnik. Milla wrzuciła torebkę pod siedzenie i wyskoczyła z auta, nie czekając na pomoc mężczyzny Rozejrzała się uważnie dookoła, patrząc na otaczające ich góry. O ile wiedziała, Idaho było jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie. Niebo wyglądało jak pomalowane głębokim, jesiennym błękitem. Drzewa urzekały niesamowitą paletą kolorów: zieleń mieszała się z najpiękniejszymi odcieniami czerwieni i żółci. Powietrze było rześkie i czyste.