- Jeden z facetów w drugim samochodzie... Pasażer... To był ten,

twarzy był nieprzenikniony jak zwykle. Kilka osób rzucało w jego stronę niespokojne spojrzenia, choć Diaz nic przecież nie robił. Po prostu stał. - Czego się dowiedziałeś? - zapytała Milla niecierpliwie, stanąwszy przed nim. Przez całą drogę zastanawiała się Z niepokojem, kogo przyjdzie im spotkać i co ten ktoś będzie wiedział o porwaniach. - Powiem ci po drodze. Zarezerwowałem dla nas pokoje w hotelu. Zostawimy tam twoje bagaże, będziesz mogła się przebrać. - Czemu mam się przebierać? - zdziwiła się Milla, spojrzawszy na siebie. Była ubrana w wygodne ciuchy, spodnie, bluzkę i lekki an43 262 sweterek chroniący ramiona przed chłodem. Była przyzwyczajona do klimatu El Paso: zarówno w samolotach, jak i w samym Idaho było dla niej zdecydowanie za zimno. - Potrzebujesz czegoś solidniejszego. Dżinsy, mocne buty Nie wiemy, co nas tam czeka. Zrobiłem mały rekonesans w rejonie, teren wygląda na ciężki. Zabrali bagaże Milli. Diaz wziął ciężką walizkę, przełożył ją http://www.kardiologkielce.info.pl/media/ łatwiej, gdyby chodziło wyłącznie o seks. Ale Diaz dobrze wiedział, co robi, i umiejętnie wykorzystując więź fizyczną, ugruntował więź emocjonalną. Tak po prostu, bez skrupułów. W rezultacie byli teraz połączeni czymś ważniejszym niż tylko wspomnienia wspólnie przeżytych chwil. Czymś pierwotnym, podstawowym, czego natury Milla nie mogła uchwycić. Miłość? Nie, tak nie mogła nazwać tego uczucia. Potężne przyciąganie, chemia uczuć działająca na najniższym, komórkowym poziomie - ale nie miłość. Milla była absolutnie pewna, że Diaz jej nie kochał. Jednak pasowali do siebie jak dwie połówki tworzące doskonałą całość. Ta myśl zaniepokoiła ją jeszcze bardziej niż rozważania o miłości. Czyżby ona była taka jak Diaz? Tak bezwzględna? Czy stała się kimś takim jak on po długich i trudnych

wreszcie relaksując się ostatecznie, i wtulił w Millę tak, by wciąż pozostawać wewnątrz. - To chyba trwało nie dłużej niż piętnaście sekund - westchnął. - U mnie krócej - mruknęła w odpowiedzi, zamykając oczy i napawając się zapachem ciepłej męskiej skóry. - Dzięki Bogu - szepnął, ocierając się o jej skroń. - Zdrzemnij Sprawdź rodziców, a ona musiała przeżyć resztę swych lat bez niego. - Niewiele rzeczy jest w stanie zrobić na mnie wrażenie - odezwał się Diaz lekkim, obojętnym tonem. - Ale to był największy akt odwagi, jaki widziałem w życiu. Milla czuła, jak rośnie w niej wściekłość, jak buzuje niczym para w imbryku. Niezdolna do przeciwdziałania, pozwoliła furii rosnąć, rosnąć i rosnąć, wędrować w górę, chwycić za gardło. Oczy zaćmiła jej czerwona mgła, usłyszała nieartykułowany pomruk wyrywający się an43 413 z własnych płuc. A potem furia eksplodowała, nagle, z niesamowitą siłą. Mimo zapiętych pasów Milla rzuciła się na Diaza, krzycząc