rzeczywistości.

oświadczyła Sylwia stanowczo. - No nie wiem, mamo... - Ale ja wiem. Odkąd zapadła decyzja o wyjeździe, Karolina z całą energią krzątała się po domu, przygotowując jedzenie i wybierając stroje. Wypytała też kolejno wszystkie trzy córki, czy nie mają pretensji. Rzeczywiście Imogen kręciła trochę nosem, a Chloe napierała się, żeby ją ze sobą zabrali, obie jednak przywołała do porządku Flic, wytykając Imo egoizm, młodszej zaś przypominając, że nie wypada wpychać się na romantyczny weekend. - Jeśli macie wątpliwości, to nie pojadę - oznajmiła Karo. - Nie mamy absolutnie żadnych - odpowiedziała Flic za siostry. - Ja tam mam... - burknęła Imogen. - Przestań! - upomniała ją Flic. - Widzicie, to jest służbowy wyjazd - tłumaczyła Karolina. - Firma Matthew organizuje golfowy weekend, nie ma w tym nic romantycznego. Pewnie czekają nas obiady przy długich stołach i nudne rozmowy o sporcie przy lunchu. - Na pewno znajdziecie sposób, żeby się urwać - pocieszyła ją Flic. http://www.iapteki.pl się uśmiecha, śmieją się nawet jego oczy. Nie chciała, by tak się w nią wpatrywał. I by sprawiało mu to przyjemność. - Nie mam zamiaru droczyć się teraz z tobą. Zrobiło się późno. Pora iść do łóżka. - Zapraszam do mojego - rzekł, uśmiechając się prowokacyjnie. Nie mogła się nie roześmiać. - Przykro mi, książę, ale chyba sobie daruję. - Psuj - odciął się, powtarzając jej określenie. Wyprostował się i ruszył do swojego pokoju. - Tanner? - zawołała za nim. - Tak? - Odwrócił się. Sama była zaskoczona swoimi słowami.

- Jaka? 200 - Nie podała nazwiska. Powiedziała, że jest koleżanką, a potem się rozłączyłam. - Skurwiel! - syknęła Imo. - Może i koleżanka - zauważyła znacząco Flic. Sprawdź Z przeciwnej strony placu rozgrywającą się przed nim scenkę oglądał Lorenzo. Młodzi florentyńczycy nałogowo spędzali letnie miesiące, flirtując z naiwnymi turystkami. Stało się to już rytuałem, poczynając od dyskretnych spotkań, przez spacery po mieście i szybki seks w pokojach hotelowych. Jodie cieszyła się u nich specjalnym powodzeniem. Lorenzo zauważył już, jak otwarcie odpowiedziała młodemu wielbicielowi, jak się do niego uśmiechnęła... Jakże często oglądał matkę obdarzającą takim samym uśmiechem kochanka, kiedy jako małego chłopca zabierała go ze sobą na spotkania. Obdarzał wtedy mężczyznę, z którym matka zamierzała zdradzić jego ojca, szczerym i ufnym dziecięcym uśmiechem. Nie zamierzał pozwolić Jodie postępować w ten sposób, bez względu na to, jak biznesowym układem miało być ich małżeństwo. Ruszył w kierunku kafejki. - Bardzo proszę - powiedziała Jodie do czekającego grzecznie młodego człowieka. - Ja już skończyłam. - Ależ proszę zostać i pozwolić zaprosić się na jeszcze jedną filiżankę kawy - zaprotestował, pochylając się nad nią i sięgając po jej dłoń. Jodie wstała natychmiast i cofnęła się o krok. - Nie, dziękuję. - Z trudem powstrzymała wybuch śmiechu na widok zmieszania i niedowierzania w oczach mężczyzny. Był bardzo przystojny i jego propozycje na pewno częściej spotykały się z akceptacją niż tak zdecydowaną odmową. Na widok Jodie wstającej od stolika i potrząsającej głową Lorenzo zatrzymał się gwałtownie. Mowa jej ciała był zupełnie jasna, a z opuszczenia ramion młodego człowieka odczytał zrozumienie, że został odtrącony. Jodie podeszła do baru, zapłaciła i skierowała się ku apartamentowi Lorenza. Lorenzo wciąż jeszcze analizował zachowanie Jodie. Spróbował wyobrazić sobie swoją matkę albo Caterinę na jej miejscu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że żadna z nich nie zachowałaby się tak jak ona. Czyżby Jodie tak bardzo różniła się od nich? Czyżby była kobietą, którą nie powodowała próżność i która nie potrzebowała nieustającej męskiej admiracji? Kiedy przechodził obok kafejki, młodzieniec wabił już kolejną turystkę, która, sądząc ze sposobu, w jaki się do niego uśmiechnęła, powitała jego zainteresowanie dużo chętniej niż Jodie. Jodie nie mogła wejść do apartamentu, nie zatrzymując się przed galerią dziecięcych rysunków. Za każdym razem odnajdowała w nich jakiś nowy rys. Na niskim stoliku pod ścianą leżał oprawny w skórę album prezentujący detale wystawionych prac. Jodie przeglądała go, kiedy wszedł Lorenzo. - Jesteś zmęczona zwiedzaniem? - zapytał.