Z trudem oderwał myśli od zaginionej panny Hastings-Whinborough i starał się skupić uwagę na Marku. To jasne, że Arabella mówiła prawdę, a motywy Marka do pewnego stopnia stały się bardziej zrozumiałe. Z pewnością nie zechce zabrać Arabelli do „Korony”. Nie tylko znają ją wszyscy we wsi, ale wynikły z tej awantury skandal mógłby go zrujnować. Chociaż Lysander balansuje na krawędzi bankructwa, bez wahania stanie do walki, by bronić honoru siostry. Jest też uznanym strzelcem i choćby dlatego Mark nie zaryzykowałby swojej skóry. Zapewne nie chciałby też zostać zmuszony do opuszczenia kraju.

- No więc, w czym mogę ci pomóc? - Erika. Alli zmarszczyła czoło. - Nie rozumiem, o co ci chodzi. Erika miała zaledwie rok i była bratanicą Marka. Po katastrofie samochodowej, w której zginęli jej rodzice, sąd przyznał Markowi opiekę nad dziewczynką. Była uroczym dzieckiem - wszyscy darzyli ją sympatią. Po chwili namysłu Mark rozpoczął opowieść. - Gonię juŜ resztkami sił i nie mam zielonego pojęcia, co robić... Po jego powrocie do Royal w stanie Teksas, a było to przed dwoma laty, Mark zaczął prowadzić szkolenie przygotowujące ludzi do działań w obronie własnej, a ją, Alison, zatrudnił jako sekretarkę. Niebawem awansowała -pełniła juŜ funkcję asystentki administracyjnej. Lecz tylko raz poczuła się potrzebna, gdy wezwał ją do swego gabinetu, by omówić wspólnie jakiś waŜny problem. - Jak ci chyba wiadomo - ciągnął, Alli zaś obserwowała, z jakim trudem zdobywa się na tę relację - pani Tucker, opiekująca się dotąd dzieckiem, wyjechała na Florydę, by zająć się starymi rodzicami. Miną zapewne miesiące, zanim tu powróci, jeśli w ogóle będzie mogła to zrobić. Do tej pory nie udało mi się znaleźć odpowiedzialnej i kompetentnej opiekunki. Wczoraj miarka się przebrała - wpadłem niespodziewanie do domu i zastałem opiekunkę oglądającą jakiś serial, podczas gdy http://www.grundomat.pl W czwartki Willow miała wolne. W piątek rano zjadła z rodziną Galbraithów śniadanie. Scott zdawał się jej nie zauważać. Gdy skończyli posiłek, pozwoliła dzieciom wstać od stołu. Zamierzała im towarzyszyć, ale ku jej zdziwieniu pan domu wystawił głowę zza porannej gazety. - Proszę chwileczkę zaczekać, panno Tyler. Lizzie, proszę, zabierz Amy i Mikeya na górę. Panna Tyler wkrótce do was dołączy. Willow ponownie usiadła, podczas gdy dzieci posłusznie udały się na górę. R S - Jak minął pani wczorajszy dzień? - chciał wiedzieć jej pracodawca. - Co pani robiła?

- Dostatecznie? - powtórzył speszony, że przyłapała go na gorącym uczynku. Co takiego miała na myśli? Spojrzała na niego swymi przenikliwymi szarozielonymi oczyma. - No dobrze. - W jej głosie słychać było rozbawienie. - Sprawdź Gwiżdżąc cichutko pod nosem, podążył w stronę kuchni. Nastawił ekspres do kawy, ugotował jajko dla Mikeya, przygotował grzanki, usmażył bekon i placki. Gdy panna Tyler zeszła na dół, śniadanie było gotowe. - Właśnie skończyłem - powitał ją. Niania zmarszczyła swój mały nos. - Poczułam zapach bekonu i pomyślałam, że pani Caird przyszła wcześniej do pracy! Jej oczy przybrały, dzisiaj zielony odcień. Prawdopodobnie za sprawą zielonej bluzki, stwierdził Scott. Miała całkiem ładne oczy, otoczone gęstym wachlarzem długich, ciemnych i gęstych rzęs. - Tata! - Mikey wyciągnął w stronę ojca tłuściutkie rączki.