Potem, nie wiadomo po jakim czasie, nieszczęsny śledczy odzyskał zmysły, ale nie

Nie żeby ona sama wyglądała dużo lepiej. Po telefonie Danny’ego chwyciła pierwszą lepszą bluzę. Dopiero potem stwierdziła, że jest poplamiona w kilku miejscach. Błyszczące zazwyczaj jasne włosy były teraz matowe i potargane. Nie wykąpała się, nie mówiąc już o makijażu. Nie miała dość energii, żeby dbać o takie rzeczy. – To był Danny – stwierdziła stanowczo. – Dwa dni temu Shep zmienił nam numer na zastrzeżony. Tylko rodzina i nasz prawnik wiedzą, jak się z nami skontaktować. Od tamtej pory nie było już takich telefonów. – Sąsiedzi dają się wam we znaki? – zapytał łagodnie Quincy. – Trochę. – Sandy trzymała wysoko głowę. – Ale przyjaciele wspierają nas. Jedna para z naszej ulicy... nawet nie znam ich zbyt dobrze... wpadli wczoraj z talerzem ciasteczek i posiedzieli z nami. Są... trudne chwile, ale zdarzają się i dobre. No wiecie, Danny jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. Nie mogła się powstrzymać i znowu spojrzała na Rainie. – Toczy się oficjalne śledztwo – powiedziała krótko Rainie. – Nie mogę nic powiedzieć. – Rainie, to mój syn. Jest załamany, myśli o samobójstwie. Nie dalej jak wczoraj próbował przebić sobie nadgarstek widelcem. Na litość boską, nie wiem, jak długo wytrzyma pobyt w tym zakładzie, i nie mam pojęcia, co robić. Shep twierdzi, że podobno macie dowody na udział kogoś innego... jakieś tajemnicze łuski, nie wiem. Nie możecie czegoś z tym zrobić? Oddalić zarzuty? Odesłać Danny’ego do domu? Proszę... – Błagalny głos Sandy załamał się. Nie znała dobrze Rainie. Nazywała ją przyjaciółką, jednak bardziej dlatego, że łączył je Shep http://www.gabryjaczyk.com.pl/media/ kolei przeszukiwać klasy. Od lewej wprawo. Cicho, spokojnie, z zachowaniem największej ostrożności. Oparła się plecami o ścianę, wcisnęła głowę w ramiona, jakby to czyniło ją trudniejszym celem, i z wyciągniętą bronią ruszyła przed siebie. Spokojnie. Jesteś profesjonalistką. Musisz wykonać zadanie. Najtrudniej było zacząć. Szybę, przez którą próbowała zajrzeć do pierwszej z brzegu sali, oklej ono tyloma króliczkami i tulipanami, że wnętrze było zupełnie niewidoczne. A w dodatku, tak jak i we wszystkich pozostałych klasach, ktoś zgasił światło. Lewą ręką powoli nacisnęła klamkę. Przykucnąwszy, pchnęła drzwi. Długie, szare cienie w najdalszych kątach. Oślepiające słońce prosto w oczy. Przetoczyła się przez próg i uniosła glocka do strzału. Jedna strona, druga. Obrót w tył, do przodu. Ani żywego ducha. Klasa była pusta. Rainie włączyła światło i zostawiła drzwi otwarte na oścież. Trzeba iść dalej.

i iskierkami. Między lampą a kulą widać było skurczony, czarny, miarowo kołyszący się cień. Przyprawiające o mdłości zgrzytanie rozlegało się w rytm jego wahadłowych ruchów. Polina Andriejewna zrobiła jeszcze kroczek, ale w tym samym momencie dźwięk ustał i w nagłej ciszy szelest podeszwy wydał się wprost ogłuszający. Zgarbiona postać zastygła, najpewniej nasłuchując. Zrobiła ostrożny ruch, jakby gładziła Sprawdź przeżywają od nowa piekło. Wspomnienia, koszmary, napady lęku. Tak to się objawia. – Jestem policjantką. Śledztwa w sprawie morderstw wchodzą w zakres moich obowiązków. Nie mogę się rozklejać. – Jesteś człowiekiem. – Ścisnął jej dłoń. – Inteligentnym, wrażliwym człowiekiem. Twój mózg będzie pracował wbrew twojej woli. – To zrób z nim coś. Zaciął się na funkcji odtwarzania. Mam już tego dosyć. Quincy uśmiechnął się lekko. – Im dawniejszy wstrząs, tym szybciej znikną skutki. Tymczasem przydałaby ci się rozmowa z kimś, kto się zna na rzeczy. Czy biuro szeryfa zapewnia pomoc terapeutyczną? – Nasze biuro nie zapewnia nawet kawy. – Może w takim razie zwrócisz się do jednego z psychologów, których sprowadzi szkoła? – Tak, może. – Ale ton jej głosu dowodził, że Rainie nigdzie nie pójdzie. Szukanie profesjonalnej pomocy byłoby przyznaniem się do słabości. A ona nigdy sobie na to nie