- No tak, ja tłumaczę sobie logicznie, że moja matka nie żyje - wtrąciła

staniesz się jeszcze milsza. Wprosisz się do samochodu, powiesz, że chcesz tylko pogadać. Zaczniesz mu się zwierzać, opowiesz o swoim niedobrym mężu, a przy okazji poczęstujesz go czekoladką. Jeśli odmówi, zjedz jedną sama. Tak, żeby to widział. Postaraj się, żeby zjadł dwie lub trzy. To wystarczy. - Będą zatrute? - spytała i dreszcz przeleciał jej po plecach. - Myślisz, że kazałbym ci zjeść zatrutą czekoladkę? Co ten twój mąż z tobą zrobił?! - Przepraszam, ja tylko... - W czekoladkach będzie środek przeczyszczający. Zostanie wstrzyknięty wcześniej. Zjedzenie jednej czekoladki będzie miało niewielki wpływ na twój organizm. Ale kiedy prywatny detektyw zje dwie lub trzy, poczuje gwałtowną potrzebę znalezienia odpowiedniego miejsca. Wtedy wysiądziesz, a on odjedzie. - I się spotkamy? - Ja też za tobą tęsknię, kochanie! - Powiedz mi, że jestem piękna. - Jesteś piękna jak rzadko która kobieta - powiedział wylewnie - zwłaszcza w czarnych koronkach. - Włożę podwiązki - dodała szybko. - Świetnie! Za to ja będę zupełnie nagi. http://www.evita-dietetyka.pl na dobre, ale jakoś zdołała się opanować. - Nie dasz się zwieść? - nalegała. - I nie dasz się oszukać niczemu, co powie ten Albert? - Będę uważał po to, żebym mógł bezpiecznie wrócić do ciebie. A ty będziesz dbała o siebie i Rainie, żebym potem mógł zabrać was do domu. - Będziemy dbały o siebie nawzajem. - Kimberly, dziękuję. Stojąc w drzwiach, Rainie odchrząknęła. Quincy spojrzał na nią i od razu zrozumiał, że ma dla niego złe wieści. Wziął głęboki wdech. Potem powoli i niechętnie puścił Kimberly. - Mam najnowsze wieści z Wirginii - powiedziała Rainie, kiedy Quincy i Kimberly odwrócili się w jej stronę. Quincy skinął. - Mów.

Na pogotowiu policjant dopisał do raportu jeszcze jedno zdanie: Badanie wykazało 2 promile alkoholu we krwi. Kobieta kierująca samochodem ma poważne obrażenia głowy i prawdopodobnie nie przeżyje. Na tym notatka się kończyła. Ofiara wypadku nie odzyskała świadomości, więc nie przedstawiono jej oskarżenia. Ponad rok później - zmarła. Sprawa zamknięta. Sprawdź w lustro, pomyślał. Niech to diabli. Wyjrzał przez wizjer. Nie zdziwił go widok Rainie. Otworzył drzwi i przez chwilę się sobie przyglądali. Rainie przebrała się w wytarte dżinsy i luźny, ciemnozielony golf. Kasztanowe włosy były rozpuszczone i świeżo uczesane. W światłach hotelowego neonu lśniły złotem i czerwienią. Nie miała makijażu, co bardzo podobało się Quincy’emu. Jasna skóra, świeża i naturalna. Żadnej bariery między jego ręką, a jej policzkiem, jego wargami a kącikiem jej ust. Tego popołudnia dowiedział się o Lorraine Conner rzeczy, które go zaskoczyły. Zaczynał rozumieć, że jej przeszłość kryje zapewne znacznie więcej, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Może nic, a może jednak coś. Wątpił, czy już teraz Rainie wyjawi mu wszystko i zastanawiał się, czym grozi poznanie całej prawdy, gdy będzie za późno dla nich obojga. Powinien uważać. Był bystrym, logicznie myślącym człowiekiem, który lepiej od innych znał ciemne strony ludzkiej natury. Ale tym razem ostrzeżenia rozsądku nie skutkowały. Była