otworzyły sie z trzaskiem.

Cholera! Miała byc sama. Zapewniono go, ¿e bedzie sama! Przeskoczył na drugi pas. W ostatniej chwili uniknał zderzenia z solidnym, niemieckim błotnikiem. Potknał sie. Upadł. Usłyszał brzek tłuczonego szkła. Odłamki szkła zalsniły w swietle reflektorów. Cholera. Ale nie było czasu, ¿eby cos z tym zrobic. Dyszac cie¿ko, zerwał sie na nogi i ruszył pedem do lasu. Byle dalej. Cie¿arówka wynurzyła sie zza zakretu, zalewajac droge oslepiajacym swiatłem. Zdołał jeszcze dostrzec grymas przera¿enia na twarzy kierowcy, wielkiego, brodatego me¿czyzny. Jego przerazliwy krzyk wybił sie ponad pisk hamulców. Osiemnascie wielkich opon tarło asfalt, palac gume. Kabina kierowcy przekreciła sie gwałtownie, cie¿arówka zło¿yła sie jak scyzoryk. O, cholera, cholera! Wiej stad, draniu! Przeskoczył przez bande i wpadł miedzy drzewa. Przewrócił sie, skrecajac noge w kostce. Bolała teraz przy ka¿dym kroku, ale wiedział, ¿e nie mo¿e sie zatrzymac. Nie teraz. Serce biło mu jak szalone. Pot spływał z ukrytej pod http://www.ekodesign.com.pl jakby wcia¿ jeszcze obawiała sie, ¿e w ka¿dej chwili ktos mo¿e odebrac jej syna. Po twarzy Marli spływały łzy, sciskało ja w dołku. - Och, kochanie - szeptała, całujac delikatnie puch na jego głowie i wciagajac w nozdrza słodki zapach niemowlecia. James sapnał i westchnał przeciagle. Gdy poczuła na szyi 216 oddech dziecka, nowe łzy napłyneły jej do oczu. Bo¿e, ona tak kocha to malenstwo. - Wszystko bedzie dobrze - powiedziała, kołyszac Jamesa w ramionach - wszystko bedzie dobrze. Mama jest z toba. I... nie pozwoli, ¿eby cos ci sie stało, nigdy. - Ciekawe, jak zamierza tego dokonac? - Zrobie dla ciebie wszystko, chocby

¿e nigdy sie z nianie spotkał dlatego, ¿e nie miał na to ochoty, a nie z innych, niezale¿nych od niego powodów. - Bo¿e, có¿ to musi byc za sukinsyn? - wybuchneła, ale zaraz dotarło do niej, ¿e mówi o człowieku, który jest jej ojcem. 436 - Jest twardy. Nieustepliwy. Ma pieniadze i władze. Sprawdź - A twoja matka? - spytał. - Eugenia? Co mam z nia zrobic? Nick nie wahał sie ani sekundy. - Ja te¿ sprawdz. 8 Tony Paterno wpatrywał sie w ekran komputera, na którym widniały fotografie Pam Delacroix: zdjecia paszportowe, fotki do prawa jazdy, a tak¿e kilka bardzo ładnych portretów, które swego czasu wykorzystywała w dokumentach i broszurach firmy zajmujacej sie obrotem nieruchomosciami w Sausalito. 156 Nie mo¿na było uznac Pam za sobowtóra Marli Cahill, ale z pewnoscia była do niej podobna. Tony ju¿ wielokrotnie ogladał te zdjecia, ale im bardziej przeciagała sie sprawa, tym wieksze